1. Normalnie podejście do skautingu w przypadku osoby dorosłej jest takie, że jest to taka zabawa dla dzieci, owszem, wychowawcza i w ogóle super pożyteczna, ale powinna się skończyć w wieku 18 lat. Są poważniejsze rzeczy: studia, kariera zawodowa, dom, rodzina, dzieci, działalność publiczna, etc. Z roweru kiedyś przecież trzeba się przesiąść na Mercedesa.
2. Zwykle też osoby dorosłe zaangażowane w skautingu często narażają się na zarzut „niepoważności”, czy aby ten Pan, czy ta Pani, która przez całe życie chce jeździć na rowerze jest „dojrzała”. Czy nie jest Piotrusiem Panem?
3. Taki zarzut, pomijając już jego ryzykownie uogólniający charakter, nie bierze pod uwagę stwierdzalnego naocznie faktu, że ci, którzy przesiedli się na Mercedesa potrafią być bardzo niedojrzali i niepoważni, jeśli złożyli swe serce nie, w czym innym, tylko w owym Mercedesie…
4. A zatem musimy bardzo uważać na czysto „zewnętrzne” atrybuty „dojrzałości”, które, owszem są ważne, ale niedecydujące dla oceny tego, czy dany fenomen jest poważny, czy niepoważny, czy mieści się w kanonie dojrzałości chrześcijańskiej, czy nie mieści.
5. Problemem skautingu jest istotnie kwestia osiągania lub nie dojrzałości życiowej i chrześcijańskiej przez jego wychowanków oraz stopnia tej dojrzałości wśród dorosłych, którzy oddają nieco więcej swego dorosłego już życia kwestii ciągłości pracy wychowawczej w ruchu skautowym.
6. Istotnie jest ideałem ruchu skautowego jakaś postać „dorosłego ducha skautowego”, ducha radosnej odpowiedzialności, ochotnego podejmowania służby, jakiegoś rodzaju „ducha sportowego” u 30,40,50,60-latka. Czyli takie trwałe ukształtowanie pewnych dojrzałych cech charakteru, niezwykle istotnych dla całego życia społecznego. Uformowanie klasy ludzi samodzielnych, ale zdyscyplinowanych, niezależnych, ale odpowiedzialnych, wolnych i z inicjatywą, ale zgodnych i umiejących współpracować z innymi, twórczych i aktywnych, ale takich, z którymi idzie wytrzymać.
7. Myślę, że to, co najbardziej chciałbym podważyć to podejście „klienta”, kupującego usługi. Musimy zrozumieć, że wychowanie, kształcenie charakteru, formacja, życie rodzinne, szczęście ostatecznie, nie polega na zakupie coraz wyższej jakości usług we wszystkich sferach twego życia, ale w nieustannym stawaniu na własne nogi, w trzymaniu steru własnego życia we własnych rękach, w byciu właścicielem swojego życia. Nic bardziej nie formuje dziewczyny i chłopaka niż samodzielne podejmowanie decyzji w tej przestrzeni wolności, którą może dać rodzina, skauting, grupa rówieśników. Szkoła też by mogła, ale musiałaby najpierw zwolnić prof. Pimkę i prof. Kilera.
8. To dlatego ten rower nie jest taki zły. Bo Mercedesa musisz oddać do serwisu. Nie da rady inaczej. A rower możesz naprawić sam, możesz coś do niego dodać. Być może dla Twojej rodziny, dla dzieci, ten rower jest lepszy z punktu widzenia pedagogicznego, niż ten Mercedes, przy którym nic nie możemy zrobić. Który ostatecznie nie jest w naszych rękach, ale w rękach specjalistów …
9. Ach… „w rękach specjalistów”. Całe Twoje życie w rękach specjalistów…. Życie Twojej rodziny w rękach specjalistów. Oddać odpowiedzialność. Pozbyć się tego nieznośnego ciężaru samodzielności, zmagania się z decyzjami w tysiącu ważnych i mniej ważnych spraw, pozbyć się tego prawa do popełniania błędów. Przestajesz sam być w stanie ustawić swoje relacje z żoną, z mężem, przestajesz być w stanie samodzielnie zbudować swoje relacje z dziećmi, zaczynasz być tylko maszyną do zarabiania pieniędzy. Nie chodzi o to, że masz być samowystarczalny, bo to byłby brak realizmu. Chodzi o coś innego. Czy aby czasem nie za często specjaliści, pedagodzy, fachowcy, doradcy, kierownicy duchowi nie idą w kierunku „ubezwłasnowolnienia”, pozbawiania wolności decyzji? Czy gdzieś, tak w społeczeństwie, jak i w Kościele, nie mamy problemu z właściwą „pedagogiką” ludzkiej wolności, po prostu? Czy nie za często wychowawcy wszelkiej maści już z góry określają pożądany „efekt”, zamiast skoncentrować się na dynamice osiągania tego efektu? Owszem jest prawdą, że tak jak „cel nie uświęca środków”, tak też nie zawsze można poświęcić cel dla środków. Niełatwy dylemat, przed którym stoją wychowawcy.
10. Skauting ma o wiele więcej w sobie, w sensie pewnej interesującej intuicji pedagogicznej, niż tylko organizacja ciekawych wakacji. Aktywny podmiot formacji a nie bierny przedmiot formacji. Dać władzę w ręce chłopaka i dziewczyny. Obdarzyć zaufaniem Dać odpowiedzialność. Podjąć ryzyko wychowania młodych przez młodych. Promować aktywne talenty, często nieco buntownicze, samodzielne, niezależne. Uff…. Co za ryzyko! Co??!! I jeszcze puścić 15 latka z grupą młodszych kolegów na dwa dni do lasu samych? Bez osoby pełnoletniej? Toż to szczyt nieodpowiedzialności! Odpowiadam: to, dlaczego prawo francuskie na coś takiego pozwala? Czyżby państwo francuskie, jedno z państw cieszących się najlepszą opinią, jeśli chodzi o skuteczność administracji państwowej, typowe „silne państwo”, o którym marzą różni nasi politycy i publicyści, czyżby, zatem to państwo było aż tak nieodpowiedzialne?
Zaufać tej grupie nastolatków i dać im do czytania i komentowania Katechizm Kościoła Katolickiego bez jakiegoś dorosłego, przygotowanego, teologa specjalisty, osoby mającej „większą formację”? Toż to prosta droga do herezji i luteranizmu! A ja mówię: wytwórzcie tę dynamikę samodzielności, twórczości, aktywności, odpowiedzialności w dziewczynach i chłopakach poprzez obdarzenie ich zaufaniem, na tym polega zastęp, ekipa młodych, a dacie im Sumę Teologiczną Św. Tomasza i ją zmłócą lepiej niż wszyscy rozleniwieni seminarzyści całego świata razem wzięci.
11. Rozumiem, że społeczeństwo dorosłe często boi się aż tak aktywnego, ryzykownego podejścia, bo, nie oszukujmy się, czuje, że stanie się niepotrzebne. Bo nauczyciel poczuje się pozbawiony swego autorytetu, bo profesor, w końcu tyle studiował i tyle się dobijał o ten tytuł, zostanie pokonany przez młodszych i zdolniejszych, bo tyle zawodów i profesji trzeba będzie uznać za nieprzydatne… A przecież jakoś trzeba na życie zarabiać. A feee…. oj, ale to brzydkie, przecież nic gorszego niż starzy blokujący młodych…bojący się ich…
12. A zatem czy cały nasz system wychowawczy, tak w rodzinie, jak w szkole, w Kościele, czy w ogóle w całym społeczeństwie, nie cechuje jakieś wielkie lenistwo, brak wyobraźni, brak poprawnej „pedagogiki”?
13. Chciałbym zwrócić uwagę na wartość skautingu, jako przestrzeni wolności, w której młodzi sami podejmują odpowiedzialność, w której wszystko jest na ich miarę, w ich rękach, gdzie mogą decydować nie tylko o sprawach materialnych, organizacji czasu, ale też o sprawach wychowawczych, ucząc się delikatności i wyrozumiałości w stosunku do innych. Umiejętność zbudowania tej przestrzeni wolności dla młodych to to, nad czym poważnie pracujemy my dorośli w skautingu. Dobrze by się stało dla Polski i dla Kościoła, gdyby tego typu przestrzeni wolności dla młodych było więcej.
14. Wreszcie, ostatnia refleksja. Dopiero teraz dochodzimy do tematu. Skauting może o wiele bardziej zainspirować wychowanie w rodzinie niż niejeden kurs wychowawczy dla rodziców. Są one jak najbardziej pożyteczne oczywiście. Co więcej, może o wiele bardziej zainspirować zarządzanie firmą niż niejedna szkoła biznesu, wyciągająca ciężkie pieniądze za rzeczy, które są oczywiste dla 15-letniego zastępowego. Też z całym szacunkiem dla wielkiej pracy dla społeczeństwa wykonywanej przez szkoły biznesu. Zachęcam do odkrycia tego fenomenu, zawartego we „Wskazówkach dla Skautmistrzów” Baden-Powella przez całe rodziny. I nie polega to na organizowaniu nocnych podchodów z żoną i z dziećmi. Ale na odkryciu wartości powierzania odpowiedzialności, obdarzania zaufaniem, dopuszczenia do współdecydowania. Właściwa pedagogika ludzkiej wolności.
15. Warto to powtórzyć tutaj. Skauting ma 5 celów: zdrowie, służba, charakter, zmysł praktyczny, Bóg. Skauting ma 5 motorów: Zainteresowanie, Działanie, Odpowiedzialność, System Zastępowy, Sąd Honorowy i Rady. Wreszcie skauting ma 6 wymiarów: Przyroda, Zastęp, Prawo, Leśna Szkoła Wychowania Obywatelskiego, Przyrzeczenie, Europa (braterstwo ponad granicami).
16. 5 celów, 5 motorów, 6 wymiarów. Jak to się ma do wychowania w rodzinie i do kształtu życia rodzinnego? Bardzo proste. Patrzycie na siebie, jako rodzice i na dzieci jak osoby potrzebujące czegoś we wszystkich sferach. To pięć celów. Warto dbać o zdrowie, służyć innym, kształtować charakter, rozwijać zmysł praktyczny, rozmawiać w Bogiem. Wszystko, w taki czy inny sposób, dostosowany do Waszej osobowości, temperamentów, zwyczajów domowych, Waszych talentów. Bez jednego sztywnego schematu. Następnie warto mieć w głowie 5 motorów, czyli sposobów uruchamiania dążenia do tych 5 celów: jeśli będzie przegadane, bez faktów, bez przygody to niewiele osiągniemy (stąd DZIAŁANIE, CZYLI PRZYGODA i zainteresowaniem, czyli świat techniki, historii, kultury, lektur, umiejętności praktycznych, coś w czym można się wykazać). Jeśli nie damy każdemu odpowiedzialności, jeśli będzie nadopiekuńczość, jeśli rodzice będą wszystko robić za dzieci, to nie zrobimy z dziecka protagonisty jego własnego wychowania (stąd powierzanie odpowiedzialności, obdarzanie zaufaniem). Jeśli nie dopuścimy do współdecydowania, nie potraktujemy poważnie, to dziecko nigdy nie weźmie odpowiedzialności za siebie i za dom (stąd Sąd Honorowy i Rady, czyli zasięganie rady dzieci, liczenie się z ich opinią). Wreszcie zorganizujmy wymiary, w których to się odbywa: Przyroda (to lepsze niż centrum handlowe i park rozrywki konsumpcyjnej albo Majorka…), zastęp, czyli grupa rówieśników, rodzice nie mogą pretendować do tego, że będą dla dzieci wszystkim, dzieci muszą mieć kolegów i koleżanki, bandę, podwórko… Otwarcie na braterstwo z innymi w Polsce i w Europie, rodzina otwarta na inne rodziny, etc.
17. Ot, kilka elementów do refleksji, do zainspirowania Waszego życia rodzinnego, wychowania dzieci.
18. Zdecydowanie chodzi nam Skautom Europy o coś więcej niż tylko o organizowanie ciekawych wakacji i sprawność logistyczną…. Chodzi nam o jakiś model człowieka i jakiś kształt i atmosferę życia rodzinnego i społecznego.
Zbigniew Minda – zbigniewminda.blogspot.com