Parę chwil temu znalazłam na fejsbuku opis, który – jak rzadko który kończący się słowami „skopiuj to na swojej tablicy” – trafił w sedno. Było to wezwanie do kupowania świątecznych prezentów od drobnych przedsiębiorców, znajomych, którzy coś tworzą, ludzi z okolicy, a nie od wielkich firm, które nie płacą zbyt dobrze pracownikom i z których zysk nie przekłada się na nas z dobrobyt.
Wszyscy chcemy, żeby prezenty, które damy bliskim, żeby uczcić Boże Narodzenie, były miłe, niepowtarzalne, i żeby przynosiły radość. Kupując u drobnych przedsiębiorców, którzy często sami wszystkim się w swojej firmie zajmują, a zyskiem ze swojej pracy dzielą się z własną rodziną, pozwalamy także im na lepsze Święta. Sobie zapewniamy lepszą obsługę – nie jesteśmy jednym z tysięcy klientów, a kimś znajomym, o kogo trzeba dbać – i większe możliwości negocjacji: czy jeśli chodzi o inną formę przesyłki, czy skrócenie czasu dostawy… W kontaktach z żywym człowiekiem można więcej.
Od niedawna znam sytuację drobnego przedsiębiorcy od wewnątrz.Często jest tak, że siedzę z laptopem na jednym kolanie, po drugim wspina się córeczka, a z łazienki dobiega sławne „mamo, zrobiłem!”. I kiedy dzwonię do firmy, z którą chcę współpracować, i na dzień dobry słyszę w słuchawce „Piotrusiu, mamusia rozmawia”, to wiem, że rozmawiam z kimś, kto nie odeśle mnie do „działu marketingu” i komu będzie autentycznie zależało na udanej współpracy.
Może Święta Bożego Narodzenia są dobrą okazją do tego, żebyśmy docenili trud małych przedsiębiorców, tych z okolicy lub ze znajomych. Wtedy nasz prezent ucieszy i obdarowanego, i nas, a ponadto – wytwórcę czy sprzedawcę.
Zapraszam, żeby w komentarzach wpisywać swoje typy – sklepiki, twórców ręcznie robionej biżuterii, kartek świątecznych czy skarpetek na drutach. Niech powstanie katalog fajnych miejsc.