Na straży narodowego pamiątek Kościoła


W krakowskim Parku Jordana powstaje od lat Galeria Wielkich Polaków XX wieku. Składają się na nią pomniki osób znaczący w naszej nieodległej historii. Są wśród nich takie, których dorosłym przybliżać nie potrzeba, np. Stefan kardynał Wyszyński, generałowie Anders i Maczek, ks. Jerzy Popiełuszko. Są też wydobywane z niebytu zbiorowej niepamięci postacie Danuty Siedzikównej „Inki”czy rotmistrza Pileckiego.

1. marca 2015 w Narodowym Dniu Pamięci o Żołnierzach Wyklętych odsłonięto pomniki płk. Łukasza Cieplińskiego ps. „Pług” i mjr. Sendzielarza ps. „Łupaszka”. Uczestnicy uroczystości stawili się tłumnie. Znaczące. Pokolenie, do którego należeli uhonorowani, może być dziś reprezentowane przez pojedyncze osoby. Ci, którzy znali ich osobiście, bądź należą do rodzin, też nie są liczni. Nie uczono o tych postaciach w szkole. A jednak pamięć o nich jest dziś żywa, obecna, bogata. Żołnierze Niezłomni obecni byli zawsze. Są częścią narodowego pamiątek kościoła.

W oficjalnym przekazie coraz większy problem z pojęciem narodu (niemodne i opozycyjne wobec europejskości), pamięcią (nazywa się ją teraz martyrologią) i Kościołem (biskupi, to uciążliwi komentatorzy współczesnego życia). Niektórzy twórcy wyznają, że polskość im ciąży, jest balastem. Piosenkarka wykrzykuje „Nie oddałabym ci Polsko ani jednej kropli krwi”. W tym kontekście wspomniana uroczystość naprawdę krzepi. Zorganizowana z pietyzmem, przeprowadzona z powagą, odebrana ze wzruszeniem. Modlitwa za zmarłych, wspomnienia , część – naturalne i prawdziwe.

Kilka lat temu profesor literatury ogłosiła zmierzch romantycznych mitów – umieranie za wolność nie ma sensu. Na szczęście ta zmiana w myśleniu o wolności i ojczyźnie nie dotyczy wszystkich rodaków. Ci, których nie dotyczy, przychodzą całymi rodzinami, by zamanifestować swoje przywiązanie do narodowej spuścizny.

Tak trzymać!

 

 

Berenika