Dopóki człowiek oddycha


OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Pogrzeb w wielkim mieście. Miasto nie tak znów wielkie, chodzi o metaforę. W kościele niewiele osób się odzywa. Do Komunii świętej przystępuje garstka, choć ławki wypełnione. Właściwie nabożeństwo żałobne to duet księdza i organisty. Żałobnicy nie odpowiadają, ani nie śpiewają. Jakby byli tu po raz pierwszy. Ja też z czasem przestałam otwierać usta. Niezręcznie burzyć harmonię, ogniskować na sobie wzrok otoczenia, ciągnąć solówki. Kuzyn, któremu później opowiadałam wrażenia, skomentował bez zdziwienia: „W Krakowie zaczyna to być standardem”.

Pogrzeb na głębokiej wsi. Wieś właściwie jest miasteczkiem i to już od 400 lat. Znów chodzi o metaforę. Wszyscy wiedzą, co mówić i śpiewać w cmentarnej kaplicy. Dawno niewidziani krewni są obecni. Wiekowa ciotka, mimo że po udarze i o lasce maszeruje dzielnie za trumną. Pogrzebu Mariana nie odpuści. Wiekowe ciotki pamiętają imiona dawno niewidzianych dzieci dawno zmarłych szwagrów. Matko Najświętsza do serca Twego to utwór znany. Podobnie jak Witaj Królowo, Matko Miłosierdzia.

„Ciekawe, kto przyjdzie na mój pogrzeb, i co będzie umiał zaśpiewać” przyszło mi do głowy.

„Dopóki człowiek oddycha, jest kuszony” podsumował ostatnio małżonek rozmowę o zagrożeniach, które niesie świat współczesny.

„Efekty nie są takie, jakich oczekiwałem, ale przestałem zwracać na to uwagę. Należy robić swoje, wytrwać na stanowisku” rzucił w rozmowie znajomy.

Dopóki człowiek oddycha, ma szansę.

Andromeda

Na zdjęciu: zamek Kmitów i Lubomirskich w Wiśniczu Nowym.

,