Kryzys ojcostwa


Miejscem, w którym mężczyzna może w pełni poczuć się mężczyzną, jest rodzina wielodzietna. Nie chodzi tu tylko o fakt spłodzenia wielu dzieci, choć warto wspomnieć, że wszystkie kultury uznają liczne potomstwo za błogosławieństwo. Wspomnijmy choćby słowa psalmu: Oto synowie są darem Pana, a owoc łona nagrodą. Jak strzały w ręku wojownika, tak synowie za młodu zrodzeni. Szczęśliwy mąż, który napełnił nimi swój kołczan. Nie zawstydzi się, gdy będzie rozprawiał z nieprzyjaciółmi w bramie (Ps 127, 3-5).
Warto także przypomnieć, że ojciec (nie tylko wielodzietny) jest w rodzinie przekaźnikiem wartości i to od niego zależy system wartości przyjęty przez jego dzieci. Dobitnie ilustruje to wypowiedź amerykańskiego działacza katolickiego Donalda Turbitla z ruchu Mężczyźni św. Józefa, który zauważa, że na 100 nawróconych młodocianych, 16 przyprowadza całą rodzinę do Kościoła, na 100 nawróconych kobiet 62 przyprowadzają całą rodzinę do Kościoła, gdy na 100 nawróconych mężczyzn – całą rodzinę do Kościoła przyprowadza aż 96. Dane te potwierdzają liczne badania – właśnie hierarchia wartości ojca ma największe znaczenie dla kształtowania systemu wartości w rodzinie. Piszą o tym i psycholodzy, i pedagodzy, jak choćby dr Maria Jankowska w artykule Rola ojca w wychowaniu dziecka („Wychowanie w przedszkolu” czerwiec 2010).

Chodzi o coś znacznie więcej – rodzina wielodzietna z czystej konieczności powraca do tradycyjnego modelu, w którym ojciec pełni role żywiciela i obrońcy. Niezwykle wszak trudno pracować na etat kobiecie z piątką (i więcej) małych dzieci. I choć wielodzietność oznacza znaczące obniżenie standardu życia, to jednak otwiera pole kreatywności i pobudza twórcze rozwiązywanie problemów. Jak zachować estetyczny, czysty dom mimo niedoboru środków materialnych i konieczności panowania nad destrukcyjnymi popędami maluchów? Jak rozwiązać kwestię niedoboru metrażu w stosunku do ilości osób, tak by zapewnić każdemu prywatną przestrzeń? Jak podzielić obowiązki domowe i opiekę nad dziećmi, aby także żona miała możliwość zarobkowania (w postaci na przykład prac zleconych) czy chociażby czas na odpoczynek? To wszystko konkretne zadania stawiające wyzwanie męskiej zaradności. To w domu wielodzietny ojciec ćwiczy umiejętność zarządzania zespołem, bycia przywódcą, wyznaczania celów i stawiania priorytetów. Wielodzietność uczy także różnicowania między potrzebami a zachciankami. Rodzice nie są w stanie finansowo spełnić wszelkich zachcianek swych dzieci, uczą je jednak zaradności, doceniania wartości pozamaterialnych, kształtowania charakteru.
W rodzinie wielodzietnej ojciec odgrywa rolę szczególną. Tam, gdzie wielodzietność nie jest wynikiem przypadku, a świadomego otwarcia obu małżonków na przyjęcie daru wielu dzieci, musi istnieć dobra komunikacja między mężem a żoną. Konieczna jest współpraca i zgodny system wartości. W rodzinie wielodzietnej po prostu nic da się zrzucić odpowiedzialności za wychowanie dzieci tylko na kobietę. W rodzinie z jednym dzieckiem czy dwojgiem dzieci brak ojca bądź brak współpracy z jego strony może zostać w pewien sposób zrekompensowany działaniami matki. Przy większej ilości dzieci jest to fizycznie niemożliwe.
Piotr (ojciec ósemki dzieci) pisze o tym w liście do mnie: Jedną z ról ojca w rodzinie, zarówno wielodzietnej, jak i nie, jest to, aby ojciec był autorytetem dla swoich dzieci. To on, patrząc z perspektywy dzieci, rozwiązuje ich najtrudniejsze sprawy. Wraz z żoną dopełniają się wzajemnie w swych rolach wychowawczych. Nie każdemu ojcu to pasuje, ale w niektórych sprawach powinien stać się na chwilę „matką”. Podobnie wypowiada się Dominik (ojciec trójki dzieci): Ojcowie sami sprowadzili się do roli bankomatu. Rola ojca jest kluczowa – w każdej rodzinie. Jest głową, od niego zależy wychowanie dzieci, ich podejście do życia i łudzi, on uczy świata, przekazuje wiarę, wartości – jest żywym świadectwem dla swych dzieci (dla synów – jak być mężczyzną, dla córek – jak patrzeć na mężczyzn).
Współczesny mężczyzna musi zatem walczyć o swą męskość. Ma przeciw sobie całą kulturę. Można jednak żywić nadzieję, że natura (w tym tęsknota współczesnych kobiet za prawdziwym, bogatym i owocnym macierzyństwem) nic da się zagłuszyć.

Bogna Białecka

Czytaj artykuł w całości w wydaniu elektronicznym „Polonia Christiana” lub zamów papierowy egzemplarz dwumiesięcznika.