Łódź na wzburzonym morzu


 

Wstrząsające wrażenie na turyście z Polski, zwiedzającym Północną Anglię, czyni budynek kościelny przerobiony na galerię handlową. Z zewnątrz kamienne ściany, gotyckie ona i strzeliste wieże. Wewnątrz: salon piękności, salon fryzjerski, stoisko z celtycką biżuterią, materiały krawieckie itp. Doczesność. Przestrzeń zdesakralizowana. Nie w wyniku wojny czy innego kataklizmu. Po prostu lokalna społeczność nie potrzebuje kościoła, więc coś z nim trzeba zrobić. „Uważasz, że lepiej byłoby wyburzyć?”

Katedra. Wybudowana w XI wieku, po okresie reformacji stała się kościołem protestanckim. Obecnie jest nadal, w sensie formalnym. Znaczną przestrzeni część zajmują stoiska, na których sprzedaje się książki, broszury, pamiątki.

Na drzwiach jeszcze innego „kościoła” napis oferujący śluby dla każdego. Wszystkie śluby, udzielane komukolwiek.

Jeszcze bardziej zasmuca, gdy katolicki kapłan sugeruje na katolickim portalu w Polsce, że Kościół uratują rozwodnicy. Kościół przypomina dziś łódź wnoszącą się po wzburzonym morzu, powiedział nie tak dawno przecież Benedykt XVI. Ale uratować mogą go tylko święci. We śnie Innocentego III mury Bazyliki Laterańskiej naprawia biedaczyna. Radykalizm ewangeliczny św. Franciszka przerażał współczesnych, ale to on stanowił o jego sile. Tylko wierność Ewangelii może bezpiecznie przeprowadzić Łódź przez wzburzone morze.

Berenika