I śmieszno, i straszno. Modelka chce nauczać dzieci o seksie. Śmieszno, bo sama przyznaje, że wiedzę na temat posiadła wszędzie i nigdzie: od rówieśników, z telewizji. A teraz będzie przekazywać tę wiedzę, więc napisała podręcznik, rzetelny podręcznik. Brawo. Dawniej nauczała seksu Michalina Wisłocka – lekarka, seksuolog, ginekolog, endokrynolog. Nauczał też Zbigniew Lew-Starowicz – psychiatra i psychoterapeuta. Dziś podręczniki dla młodzieży publikuje pani pracująca w świecie mody, sama bezdzietna.
Publikacja ma ambicje być podręcznikiem. Czego? Edukacji seksualnej. Takiego przedmiotu nie ma w polskiej szkole. Jest natomiast wychowanie do życia w rodzinie. Różnica w nazewnictwie bardzo istotna. To różnica wizji antropologicznej: kim jest człowiek? Do czego zmierza? Co daje mu szczęście? Jak ma realizować swoje role społeczne? Człowiek jest kimś więcej niż jego ciało, płeć to nie tylko zewnętrzne cechy płciowe.
Straszno, bo znów można odnieść wrażenie, że największym zmartwieniem współczesnej młodzieży jest niedostateczna dostępność instrukcji zakładania prezerwatywy. I niedostateczna otwartość na dewiację. Mała akceptacja społeczna dla zachowań odbiegających od normy.
Oczywiście nie jest jeszcze tak źle, jak za oceanem. Tam dorośli, w oparciu o czysto ideologiczne przekonanie, że płeć nie jest związana z ciałem, zachęcają dzieci, niepewne swojej płciowej tożsamości do zmiany imion, zaimków, odzieży na te przynależne płci przeciwnej. Jeszcze groźniejszym nadużyciem jest przepisywanie młodym ludziom środków powstrzymujących dojrzewanie. Długo zażywane prowadzą do trwałej bezpłodności i zatrzymują rozwój, także umysłowy. Procent samobójstw wśród tych, którzy poddali się operacji zmiany płci przewyższa dwudziestokrotnie średnią w populacji. „Horrory manipulacji w zakresie wychowania, które przeżywaliśmy w czasach wielkich dyktatur XX w., nie zniknęły, zachowują swą aktualność pod różnymi postaciami i propozycjami” (papież Franciszek, 2014).
Naszym zadaniem niezmiennie aktualnym jest pomóc dzieciom i młodzieży wejść w dorosłe życie. Posłuchajmy nieocenionego papieża-emeryta:
„O prawdziwym uroku seksualności decyduje wielkość horyzontu, który ona odsłania: integralne piękno, uniwersum drugiej osoby i owego «my», które rodzi się w zjednoczeniu, kryjąca się w tym obietnica wspólnoty, nowa płodność, droga, którą miłość otwiera ku Bogu, źródłu miłości. Zjednoczenie w jednym ciele staje się zatem jednością na całe życie, dopóki mężczyzna i kobieta nie staną się także jednym duchem. Otwiera się w ten sposób droga, na której ciało uczy nas wartości czasu, powolnego dojrzewania w miłości. W tym świetle cnota czystości zyskuje nowy sens. Nie jest to «nie» wobec przyjemności i radości życia, ale wielkie «tak» dla miłości pojmowanej jako głębokie porozumienie osób, które wymaga czasu i szacunku; jako wspólna droga ku pełni i jako miłość, która staje się zdolna zrodzić życie i wielkodusznie przyjąć nowe, rodzące się życie.” (Przemówienie Benedykta XVI (2011): „W rodzinie spotykają się ze sobą teologia ciała i teologia miłości”).
Joanna
na podstawie: