Lektura szóstego rozdziału Ewangelii wg św. Jana pozwala rozważyć czym jest Eucharystia. Otwórzmy Pismo święte i – korzystając z spokojnych letnich dni – nabożnie odczytajmy szósty rozdział Ewangelii Janowej. Może to zająć nieco czasu, ale to jeden z najgłębszych tekstów dotyczących znaczenia Eucharystii. Specyfiką Ewangelii Janowej jest, że nie zawiera opisu konsekracji, który znajduje się u pozostałych Ewangelistów: co uczyni z chlebem i winem (i co powiedział) Jezus podczas ostatniej wieczerzy. Jest opis obmycia stóp i długi wywód. Rozdział szósty rozpoczyna się opisem rozmnożenia chleba. Należy pamiętać, że św. Jan jest mistrzem teologii, ale i literatury. Jego teksty powinny być odczytywane na wielu poziomach. Historycznie: wszystkie ewangelie opisują ów cud, niewątpliwie wywarł on ogromne wrażenie na pierwszych chrześcijanach. U św. Jana jednakże należy zinterpretować tę scenę również metaforycznie. Jedną z interpretacji jest tu rozumienie mszy św. Podobnie jak historia z Emmaus.
Najpierw dowiadujemy się, że Jezus udał się na górę ze swoimi uczniami. Góra w Biblii jest symbolem spotkania Boga z człowiekiem. Nawet ogród Eden znajduje się na górze, gdyż rzeki wypływają z niego. Na górze Synaj Bóg daje Prawo. Na wzgórzu w Jerozolimie znajduje się świątynia. Góra to miejsce spotkania – my wznosimy się, a Bóg zniża się do nas. Msza św. to ów szczyt – Bóg schodzi do nas, mówi do nas, zachodzi komunia. To stan podwyższonej świadomości i zintensyfikowanego doświadczenia. Góra Przemienienia – tam następuje spotkanie Boga.
Jezus usiadł z uczniami. Ten detal jest również znaczący. W starożytnym świecie ten obraz oznacza nauczyciela. Ów siada, uczniowie gromadzą się u jego stóp. Pierwsza część mszy św. to Liturgia Słowa. Jezus mówi. Pierwsze czytanie pochodzi ze Starego Testamentu. Logos, Mądrość Boża wypowiada się proroków, patriarchów. Psalm to nasza odpowiedź na Boże Słowo. Drugie czytanie pochodzi z Listów Apostolskich – Słowo przekazywane jest nadal. Wreszcie Ewangelia: Jezus bezpośrednio zwraca się do nas. Homilia to nie prywatne rozważania kapłana – to dalsze przepowiadanie Bożego Słowa. Tym jest pierwsza część mszy świętej – Jezus siada i głosi, a my uczniowie gromadzimy się i słuchamy.
Św. Jan pisze dalej, że zbliżało się święto Paschy. Ostatnia Wieczerza ma miejsce w wigilię Paschy. W tym dniu zabijano baranki. Jezus jest Barankiem Bożym. Gdy Jezusa widzi Jan Chrzciciel, tak właśnie go nazywa. Baranek nie oznacza tu cichej, łagodnej osoby. Oznacza tego, który ma być poświęcony Bogu. Po Liturgii Słowa następuje Liturgia Ofiary, a jej szczytowym momentem jest złożenie przez Chrystusa siebie w ofierze Bogu. Istotnie: Pascha jest blisko. Za każdym razem, podczas każdej mszy świętej Baranek Paschalny ofiaruje swoje ciało i krew Bogu.
Św. Jan pisze: „Kiedy więc Jezus podniósł oczy i ujrzał, że liczne tłumy schodzą się do Niego, rzekł do Filipa: «Skąd kupimy chleba, aby oni się posilili?» A mówił to wystawiając go na próbę. Wiedział bowiem, co miał czynić.
Odpowiedział Mu Filip: «Za dwieście denarów nie wystarczy chleba, aby każdy z nich mógł choć trochę otrzymać».
Jeden z uczniów Jego, Andrzej, brat Szymona Piotra, rzekł do Niego: «Jest tu jeden chłopiec, który ma pięć chlebów jęczmiennych i dwie ryby, lecz cóż to jest dla tak wielu?»”
Czy Bóg nie mógłby nakarmić tych ludzi bez współpracy z nami? Oczywiście, jest przecież Bogiem, może czynić, co chce. Ale często powtarza się w Biblii ten motyw: Bóg cieszy się, gdy angażuje człowieka w czynienie dobra. Podczas każdej mszy świętej Bóg mówi do nas, podczas każdej mszy dokonuje się poświęcenie Baranka, podczas każdej mszy Jezus karmi na swoim Ciałem i Krwią. I podczas każdego zgromadzenia Eucharystycznego zaprasza nas, by dzielić się tym niewiele, które posiadamy, by rozmnożyć, uwznioślić, przemienić, byśmy mogli być nakarmieni chlebem życia.
Jest taki moment, gdy kończy się modlitwa wiernych, Lud Boży siada, ktoś zbiera na tacę, do ołtarza przynosi się chleb i wino. Niektórym katolikom wydaje się, że to jakaś przerwa organizacyjna. To jest błędne rozumienie. To ten czas, gdy Chrystus prosi, byśmy ofiarowali to niewiele, które posiadamy dla niego i innych. Ten moment, gdy Chrystus widzi tłum do nakarmienia i pyta Apostołów: „Co wy macie?” My też mamy nasze drobne pieniądze, chleb, wino, wodę. On przemienia to w pokarm na życie wieczne.
„Jezus więc wziął chleby i odmówiwszy dziękczynienie, rozdał siedzącym”. To się dzieje podczas modlitwy eucharystycznej, której centralnym punktem są dziękczynienie i transfiguracja. Kapłan podczas celebracji nie działa we własnym imieniu. Dlatego nosi szaty liturgiczne, one przykrywają jego osobę, gdyż działa in persona Christi. Kapłan bierze te drobne dary, które złożyli ludzie i działając in persona Christi, wypowiada słowa, których użył Jezus podczas ostatniej wieczerzy. Wówczas transfiguracja się dokonuje. „Jezus więc wziął chleby i odmówiwszy dziękczynienie, rozdał siedzącym”. To dokonuje się podczas każdej mszy.
„Nasycili się”. Czy to tylko kwestia fizyczna? Z pewnością. Nie byli już głodni. Co jeszcze? Wszyscy jesteśmy głodni chleba życia. Wszyscy tęsknimy za życiem wiecznym. I nic na tej ziemi nie jest wstanie nas nasycić! Tylko Chrystus! „Nasycili się”. To ty i ja podczas mszy świętej. Nie chodzi o tę niewielką ilość chleba i wina, które nie zaspokoją nawet niewielkiego fizycznego głodu, chodzi o ciało Chrystusa, które zaspakaja najgłębszy głód ludzkiej duszy.
Na koniec dwanaście koszy ułomków. Dwanaście – pełnia, liczba pokoleń Izraela. Po zakończeniu chowamy konsekrowane Hostie w tabernakulum, zanosimy chorym. Cud powtarza się. Czy to nie tragiczne, że większość naszych braci i sióstr katolików nie pojawia się regularnie na mszy świętej?
Spotkanie z Bogiem na górze, Bóg mówi i karmi. Czytajmy uważnie początek szóstego rozdziału Ewangelii wg. św. Jana.
Niech Was Bóg błogosławi.
Biskup Robert Barron
Na podstawie: https://www.youtube.com/watch?v=pqw8PkT8Iu8&t=837s