Wiedza nie jest mądrością. Mądrość, nie wiedza, stanowi ramę ludzkiego życia, wprowadza wewnętrzny pokój. Pismo jest słowem Boga, a Kohelet poucza nas: “Spokojne słowa mędrców więcej znaczą niż krzyk panującego wśród głupców. Lepsza jest mądrość od narzędzi wojennych” (Koh, 9, 16-18). Mądrość jest cenniejsza niż klejnoty i gdy “mądrość zagości w twym sercu, wiedza ucieszy twą duszę” (Prz, 2,10).
Tym samym dochodzimy do naszego dzisiejszego tematu. Proponuję kilka myśli o tym, jak żyć jako katolicy w świecie, który wydaje się radykalnie nowy. Są dobre i gorsze wiadomości.
Niezbyt dobra wiadomość jest taka, że nowy świat nie oznacza automatycznie dobrego, ani nawet trochę lepszego niż poprzedni. Dobra wiadomość jest taka, że to my tworzymy świat. Augustyn mówił, że nie ma co narzekać na czasy, ponieważ to my jesteśmy czasami. Nasze działania mają znaczenie. Nasze wybory mają znaczenie. Nasze życie ma znaczenie. Poprzez nas Bóg działa w społeczeństwie i Dobra Nowina jest przekazywana. To jest nasza misja. I tylko nasze działania mogą zmienić cokolwiek na lepsze.
Nie należy wycofywać się ze świata. Powinniśmy zaangażować się w świat i zmieniać go. Mamy wszelkie powody, by wierzyć Bogu, i pokładać w nim nadzieję. Przeczytajcie uważnie i rozważcie adhortację apostolską papieża Franciszka Evangelii Gaudium, ,,Radość Ewangelii”. To wielki tekst, pełen energii, łatwy do czytania, myślę że najlepszy (dotychczas) w jego pontyfikacie.
Franciszek przypomina nam, jak ważne jest wierzyć w zwycięstwo Chrystusa i wznosić serca ku górze. Należy obserwować świat i jego problemy. Inaczej niczego nie osiągniemy. Nie możemy jednak pozwolić, by ciężar tych problemów przyćmił radość z powtórnych narodzin w Chrystusie przez chrzest. Jeśli uczepimy się tej radości, przylgniemy do Boga, wtedy wszystko jest możliwe.
Kilka uwag na temat współczesności.
-
Ludzie i narody zmieniają się cały czas. Zmiana jest naturalna i dobra, o ile wyrasta z przeszłości i następuje w przyswajalnym dla ludzi tempie.
-
Natura i tempo zmian w kulturze współczesnej są bezprecedensowe. Są niezwykle szybkie. Przyśpieszają. Dla większości ludzi są zbyt radykalne.
-
To wywołuje wrażenie nieciągności i zamętu.
-
Jest wiele powodów tego zamętu. Pomiędzy najważniejszymi są zmiany w prawie, obyczajowości, demografii,edukacji, ekonomii, technologii.
-
Nie możemy powrócić do starych dobrych czasów. Także dla tego że nostalgia jest zawsze myląca – stare dobre czasy miały pełno swoich problemów.
-
Antykoncepcja i oddzielenie seksu od prokreacji zmieniło w sposób fundamentalny znaczenie życia erotycznego. Warto odnotować, że aktywiści związków jednopłciowych z pasją domagają się teraz akceptacji, a nawet poparcia. Z biblijnego punktu widzenia to działanie jest głęboko skażone.
-
Demokracja wprowadza równość przez niwelowanie niesprawiedliwości. Ale idzie też dalej. Wprowadza tendencje do niwelowania wszelkich rozróżnień i hierarchii. Nieprowadzona przez wiarę demokracja spłaszcza ludzkiego ducha, ponieważ jakakolwiek boska transtendencja implikuje nierówność.
-
Demokracja istnieje, aby zapewnić wolność jednostce.To jest rzecz dobra. Tym samym jednak demokracja staje się wroga wobec jakichkolwiek zobowiazań, których jednostka nie wybrała sobie sama. Jako chrześcijanie nie tworzymy swojej własnej historii. Jesteśmy częścią większej świętej wspólnoty która łączy nas ze świętymi poprzez czas i kontynenty. Stąd rodzą się problemy: rodziny, kościoły, wspólnoty nakładają na jednostki obowiązki i ograniczają ich swobody. To czyni je podejrzanymi i potencjalnie przedmiotem ataków.
-
Technologia ze wszystkimi jej zaletami, stanowi także źródło poważnych problemów. Używamy narzędzi, ale one także „używają” nas. Kształtują nasz sposób myślenia i postrzegania rzeczywistości. Człowiek technologii nie widzi w świecie Boskiego daru, skarbu, którego należy strzec, ale zbiór surowców, które można zużyć.To utylitarne podejście przenosimy na środowisko naturalne, innych ludzi, nasze własne ciała i osoby.
-
Rzeczywistość jest znacznie większa niż możemy zmierzyć za pomocą naszych zmysłów i narzędzi. Wytrenowaliśmy jednak sami siebie w niewierze we wszystko, co jest poza rzeczywistością dostępną dla naszych zmysłów i narzędzi. To oznacza, że nauka i technika nie są tak naprawdę neutralne. Zaczynają się od niewypowiedzianego założenia, że świat, który jest dostępny badaniu empirycznemu, jest jedynym światem, którego można być pewnym. Tym samym inne rodzaje poznania traktowane są z zasady jako mniej wiarygodne. Duch ludzki powoli zaczyna przymierać głodem.
-
Cieżko słuchać o tych rzeczach. Trudne wyzwania wymagają trudnych rozwiązań. Poddać się jest zawsze łatwiej niż podjąć walkę o to, w co wierzymy i żyć w zgodzie z własną prawdą. Tchórzostwo rozwiązuje problem ̶ na krótką metę. Oznacza porzucenie tysięcy młodych katolików ̶ świeckich i duchownych ̶ których mamy przed sobą. Znam wielu z nich. Wiem, że oczekują przykładu i wsparcia.
Jedynym sposobem, by stworzyć nowe środowisko jest żyć radośnie i owocnie, jako jednostki wiedzione przekonaniem większym niż one same i dzielonym z ludźmi, których kochamy. To ścieżka prosta i trudna zarazem. To jedyny sposób na rewolucyjną zmianę.
Kiedy młodzi ludzie pytaja mnie, jak zmienić świat, mówię im: kochajcie się, pobierajcie, bądźcie sobie wierni, przyjmijcie dzieci i wychowajcie je na dojrzałych chrześcijan. Wiara jest ziarnem. Ono nie zakwitnie w ciągu jednej nocy. Wymaga czasu i wysiłku. Pieniądze są ważne, ale nie najważniejsze. Przyszłość należy do ludzi z dziećmi, nie do ludzi z rzeczami. Rzeczy pokrywają się rdzą i niszczeją. Natomiast dziecko to uniwersum, które sięga w wieczność. Łączy nasze wspomnienia i nasze nadzieja w znaku Bożej miłości. Oto co ma znaczenie. Dusza dziecka jest nieśmiertelna.
Jeśli chcecie ujrzeć oblicze Europy za sto lat, to ̶ o ile nie stanie się cud ̶ spójrzcie na twarze młodych muzułmańskich emigrantów. Islam ma przyszłość, bo wierzy w dzieci. Bez wiary, która czyni życie sensownym, nie ma powodu, by mieć dzieci. A gdy nie ma dzieci, nie ma nadziei, uzasadnienia dla poświęceń, przyszłości. Trudno oprzeć się wrażeniu, że znaczna część Europy jest już martwa lub umiera nie uświadamiając sobie tego.
Teraz jest czas na refleksję, co możemy zrobić?
Piekło bywa opisywane na różne sposoby: bezduszna biurokracja, ognisty piec, jezioro z lodu. Najlepsze jest chyba jednak wyobrażenie C. Lewisa, który opisuje je jako hałas, nieporządek, zgiełk. Każdego dnia, każdy z nas poprzez swoje wybory dokłada cegłę do ścian nieba lub piekieł w przyszłym życiu.
Cisza jest wodą na pustyni współczesności. Bóg mówił do Eliasza nie grzmotami, lecz głosem delikatnym, słyszalnym jedynie w ciszy. Kardynał Robert Sarah w książce pt. „Siła ciszy” przypomina nam, że Bóg odnawia świat poprzez odnowienie drogocennych, nieśmiertelnych osób w zaciszu ich dusz. Bóg nie jest nieobecny w świecie. My po prostu często nie jesteśmy w stanie Go usłyszeć. Dlatego pierwszym naszym zadaniem jest „odłączyć się”, znaleźć miejsce pustynne, z dala od hałasu, by pozwolić sobie na usłyszenie głosu Boga i rozpocząć dialog, który nazywamy modlitwą.
Jeśli się nie modlimy, nie możemy znać ani kochać Boga. Jesteśmy duszami w ciele, więc nasze ciało stanowi część naszej modlitwy. Można i należy modlić się na każdym miejscu i w każdym czasie. Klękając pobożnie o określonej porze dnia uświadamiamy sobie, że Bóg jest Bogiem Izraela, który ukształtował firmament niebios. Pozwala nam to przypominać sobie słowa Boga skierowane do Hioba: Gdzieś był, gdy zakładałem ziemię? (Hi, 38,4). Nasze uniżenie w modlitwie jest sprawiedliwością. Lęk przed Bogiem, szacunek i nabożeństwo wobec Stwórcy, to początek mądrości. A mądrość, jak powiedzieliśmy wcześniej, jest ramą spajającą ludzkie życie.
Potrzebujemy ciszy. By się modlić. By czytać. Przede wszystkim Pismo. Ale także biografie, historię, powieści. Gdy nie czytamy, skazujemy się na uzależnienie od mediów, które nie mają sympatii dla tego, w co wierzymy. Telewizja nie jest kanałem dla poważniejszych myśli.
Internet, mimo wszystkich swoich zalet, też bywa źródłem izolacji.
Na koniec, musimy zachować sceptycyzm wobec świat, angażując się w niego jednocześnie. Należy brać udział w życiu społecznym i politycznym. Nie zbudujemy nieba na ziemi. Ale możemy uczynić ten świat nieco bardziej miłosiernym, wolnym, łaskawym poprzez podejmowanie działań w przestrzeni publicznej.
Chciałbym zakończyć dwoma cytatami z Pisma świętego, które dają powody do nadziei.
W pierwszym z nich św. Paweł podróżuje do Aten.
Czekając na nich w Atenach, Paweł burzył się wewnętrznie na widok miasta pełnego bożków. Rozprawiał też w synagodze z Żydami i z „bojącymi się Boga” i codziennie na agorze z tymi, których tam spotykał. Niektórzy z filozofów epikurejskich i stoickich rozmawiali z nim: «Cóż chce powiedzieć ten nowinkarz» – mówili jedni, a drudzy: – «Zdaje się, że jest zwiastunem nowych bogów» – bo głosił Jezusa i zmartwychwstanie. Zabrali go i zaprowadzili na Areopag, i zapytali: «Czy moglibyśmy się dowiedzieć, jaką to nową naukę głosisz? Bo jakieś nowe rzeczy wkładasz nam do głowy. Chcielibyśmy więc dowiedzieć się, o co właściwie chodzi». A wszyscy Ateńczycy i mieszkający tam przybysze poświęcają czas jedynie albo mówieniu o czymś, albo wysłuchiwaniu czegoś nowego.
Wersety z Dziejów Apostolskich opisują świat podobny do naszego i nieustanną nowość Ewangelii. Są także obrazem odwagi św. Pawła, największego misjonarza chrześcijańskiego, głosiciela Dobrej Nowiny w sercu wyrafinowanych Aten. Żydzi uważali go za heretyka. Poganie drwili ze zmartwychwstania i nazywali go szaleńcem. Paweł nalega. Rozumie, że jego słuchacze mają głód Boga, dotychczas niezaspokojony, nie boi się, nie cichnie. Mimo że gdy opuszcza Ateny i kieruje się do Koryntu, jego misja wydaje się porażką, ziarno wiary zostało posiane.
W Ewangelii św. Jana Jezus ̶ który wie, że udaje się do Jerozolimy na ukrzyżowanie ̶ mówi do Apostołów:
Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz [jeszcze] znieść nie możecie. Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. Bo nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek usłyszy, i oznajmi wam rzeczy przyszłe.
Słowa Ewangelii przypominają nam, że przyszłość należy do Boga, powinniśmy wierzyć w Ducha św., który prowadzi ku prawdzie. Nie musimy obawiać się przyszłości. Nie musimy znać jej przed czasem. Potrzebna nam natomiast wiara w Boga i oddanie naszych serc Ojcu, który nas kocha. Przyszłość jest w Jego rękach.
Zakończę historyjką. Mój przyjaciółka studiowała we Francji w latach sześćdziesiątych na Katolickim Uniwersytecie w Angers. Pewnego dnia zwiedzała z grupą zamek w dolinie Loary. Docent zabrała ich do obszernej komnaty, gdzie wisiała ogromna materia. Na materii widać było setki brzydkich supełków i plątaninę nici, które nie tworzyły wyrazistych kształtów. „Oto co widział artysta, gdy pracował”- objaśniła docent.
Później obeszli materiał i ujrzeli go od frontu. Ujrzeli ogromny gobelin przedstawiający sceny z Apokalipsy św. Jana, 90 wspaniałych obrazów. Gobelin ten utworzony pomiędzy 1377 i 1382 rokiem jest olśniewającym przejawem kultury średniowiecznej i należy do największych artystycznych osiągnięć europejskiego dziedzictwa.
To ważne. Nie widzimy wszystkich efektów dobra, które czynimy w życiu. Często widzimy plątaninę porażek i frustracji. Nie widzimy ̶ po tej części materiału ̶ znaczenia, które wyplatamy. Ale pewnego dnia staniemy po drugiej stronie. Tego dnia ujrzymy piękno, które Bóg pozwolił nam dodać do wielkiego dzieła stworzenia, objawi się nam Jego miłość, która trwa poprzez czas. Dlatego nasze życie ma znaczenie.
Obszerne fragmenty wystąpienia Arcybiskupa C. J. Chaput, 27 lipca 2017, Napa Institute, Kalifornia
za: http://catholicphilly.com/2017/07/think-tank/homilies-speeches/whats-next-catholics-america-and-a-world-made-new/