Kto myśli, że planuje dzieci – nic nie rozumie. Wanda Półtawska


Dawca życia

WANDA PÓŁTAWSKA

,,W encyklice Humanae vitae Pawła VI, za którą Ojciec Pio podziękował papieżowi, jest powiedziane, że małżeństwo „nie jest wynikiem jakiegoś przypadku lub owocem ewolucji ślepych sił przyrody: Bóg Stwórca Ustanowił je mądrze i opatrznościowo w tym celu, aby urzeczywistniać w ludziach swój plan miłości”. Małżonkowie mają odczytać Boży plan: co Pan Bóg im daje i czego od nich chce. W świętym sakramencie małżeństwa kapłan pyta: Czy przyjmiecie potomstwo, które Bóg wam da? A małżonkowie często myślą, że to oni planują i dają życie dziecku. Nic nie rozumieją.

Kiedy analizujemy Księgę Rodzaju, widzimy, że najpierw Pan Bóg stworzył świat, rozdzielił wodę od lądów itd. Powstała piękna flora i fauna, wreszcie raj. Potem pojawiły się chóry aniołów, pięknych duchów mających chwalić Boga, które jednak zawiodły i tak powstało piekło. Kiedy pojawił się człowiek, świat duchów był już podzielony. O człowieku powiedziano jednak, że jest podobny do Boga, bo On stworzył go na swój obraz. Zadaniem człowieka jest zatem rozwijać to podobieństwo. A może to czynić dzięki duszy, która umożliwia człowiekowi jednoczenie się z Bogiem w każdej Komunii Świętej.

Można by pomyśleć: w takim razie po co nam jeszcze ciało? I tu pojawia się ten niezrozumiały przez ludzi nieprawdopodobny dar ciała ludzkiego, którego teologię rozwinął Jan Paweł II. Ciało ma służyć nie tylko zjednoczeniu z Bogiem, ale również „działaniu z Bogiem”. Stwórca zrezygnował z osobistego stwarzania ludzi i swoją moc stwórczą niejako oddał w ręce człowieka – ojca i matki – i bez jego współudziały nie stwarza nowych osób. Rodzice stają się – jak pisze Paweł VI – współpracownikami Boga w dziele stworzenia. Każde dziecko otrzymuje życie od Boga, bo komórki ojca i matki jednoczy Duch Święty. Stąd też Karol Wojtyła nie wahał się mówić o świętości ciała kobiety, ponieważ w niej powstaje cud nowego życia za każdym razem, kiedy staje się matką. Dlatego ludzie przyczyniający się do powstania nowego człowieka – rodzice – są godni czci. Stąd jest czwarte przykazanie. A ludzie często nie rozumieją, jakim darem jest rodzicielstwo i niestety bywa, że staje się ono źródłem zbrodni. Istnieje więc problem zrozumienia roli rodziców i ich posłuszeństwa: oni mają być posłuszni Bogu, a ich dzieci im. Należy świat uczyć cnoty posłuszeństwa, do czego potrzeba przede wszystkim dyscypliny i stawiania sobie wymagań. Ojciec Pio i Jan Paweł II robili wszystko, podejmowali cały szereg inicjatyw, żeby bronić życia. Jan Paweł II, kiedy został papieżem, ustanowił Dzień Świętości Życia, bo życie ludzkie jest święte, a każdy człowiek poprzez akt stworzenia podniesiony jest do rangi dziecka Bożego, dziedzica i należy mu się szacunek. Ci dwaj święci doskonale to rozumieli. Jan Paweł II znany był z tego, że z wszystkimi rozmawiał. Nie liczyła się dla niego czyjaś ranga społeczna, wykształcenie czy majątek. Każdego traktował indywidualnie. Kiedyś zapytałam go, czy nie męczą go tłumy. A on mi odpowiedział: „Tłumy? Ja nigdy tak nie myślę. Myślę: rzesza osób”. I to jest prawda.

Ludzie dzisiaj nieraz opowiadają, że gdy stali w tłumie na spotkaniu z ojcem świętym, czuli jego spojrzenie skierowane na siebie. Są wypowiedzi młodych chłopaków, którzy po takim spojrzeniu papieża poszli do seminarium. Mam też list od dziewczyny, która pisze, że stała gdzieś na końcu krakowskich Błoń, ale kiedy ojciec święty popatrzył w jej stronę, ona wiedziała, że ją kocha. Bo to spojrzenie miłości. Tak właśnie winien patrzeć człowiek na człowieka. Jan Paweł II chciał szerzyć w świecie cywilizację życia i miłości. Dokładnie tego samego chciał Ojciec Pio. Pragnął gromadzić ludzi w grupach, żeby oni nawiązywali kontakt ze sobą i z Bogiem. Zależało mu na tym, by uświęcić każdego człowieka. Każdy z nas jest indywidualnością, Bóg się nie powtarza.

Każdy nosi w sobie inny model świętości i ma być święty. Dziennikarze, którzy zawsze coś znajdą, nieraz zarzucali Janowi Pawłowi II, że za dużo osób beatyfikuje i kanonizuje. Każdy taki proces kosztował przecież bardzo dużo pracy, ale on chciał pokazywać ludziom świadków, przykłady do naśladowania. Między innymi dał światu właśnie Ojca Pio i cieszył się tym, że mógł go zarówno beatyfikować, jak i potem kanonizować.”

Źródło, fronda.pl