Ponieważ edukacja jest najskuteczniejszym środkiem pozwalającym na wcielanie w życie zasad filozofii, wielką pomocą dla katolickich rodziców oraz wychowawców jest bez wątpienia encyklika Divini illius Magistri (O chrześcijańskim wychowaniu młodzieży), w której papież Pius XI wyłożył naukę Kościoła w kwestii katolickiej edukacji.
Po podkreśleniu odpowiedzialności, jaka ciąży na nim jako na przedstawicielu Chrystusa na ziemi, papież pisze: „W ten sposób, stając się echem Boskiego Mistrza, zwracaliśmy do młodzieży i do wychowawców i do ojców i matek rodzin zbawienne słowa już to napomnienia, już to zachęty, już to wskazówki co do różnych punktów chrześcijańskiego wychowania, z tą pieczołowitością, jaka przystoi wspólnemu ojcu wszystkich wierzących, i z tą natarczywością w czas i nie w czas, jaka odpowiada pasterskiemu urzędowi i którą tak usilnie zaleca Apostoł: «Nalegaj w czas, nie w czas; karz, proś, łaj z wszelką cierpliwością i nauką» i jakiej wymagają nasze czasy, w których niestety ze smutkiem się stwierdza tak wielki brak jasnych pojęć i zdrowych zasad nawet co do najbardziej podstawowych zagadnień”.
Powtarzając i objaśniając katolicką naukę o chrześcijańskim wychowaniu, Pius XI wyraźnie zarysował trzy główne cele encykliki. Jak napisał, pragnął „zebrać najwyższe zasady, w pełnym świetle postawić najgłówniejsze wnioski i wytknąć praktyczne zastosowania”.
Zasady chrześcijańskiej edukacji
Studiując encyklikę Divini illius Magistri, która tak dobrze wyjaśnia naukę Kościoła dotyczącą chrześcijańskiej edukacji, katoliccy rodzice i inni wychowawcy wierni Chrystusowi odnajdą co najmniej dziesięć kluczowych zasad. Powinniśmy często czytać Divini illius Magistri przynajmniej z tego powodu, by nigdy nie zapomnieć, że „właściwym i bezpośrednim celem chrześcijańskiego wychowania jest współdziałać z łaską Bożą w urabianiu prawdziwego i doskonałego chrześcijanina”.
1. Prawdziwym zadaniem katolickiej edukacji nie jest zdobycie dóbr materialnych i pozycji społecznej, ale osiągnięcie naszego celu ostatecznego.
„Rzeczywiście, ponieważ sztuka wychowania polega na urobieniu człowieka, jakim być powinien, jak powinien postępować w tym ziemskim życiu, żeby osiągnąć ów wzniosły cel, dla którego został stworzony, jest jasnym, że jak nie może być prawdziwego wychowania, które by nie było całe skierowane do ostatecznego celu, tak też w obecnym porządku Opatrzności, to jest po objawieniu się nam Boga w Jednorodzonym swoim Synu, który sam tylko jest drogą, prawdą i żywotem, nie może być pełnego i doskonałego wychowania, jak tylko chrześcijańskie”.
Co oznacza użyty w tym ustępie przymiotnik „chrześcijańskie”? Jak pisałam w jednym z moich wcześniejszych artykułów: „Posługując się terminem «edukacja chrześcijańska», Tradycja Kościoła w jednoznaczny sposób daje do zrozumienia, że słowa «chrześcijański» i «katolicki» są synonimami. Z Dziejów Apostolskich wiemy, że terminu «chrześcijanie» użyto po raz pierwszy względem wyznawców Jezusa Chrystusa w I wieku w Antiochii. Również w Antiochii biskup i męczennik św. Ignacy, uczeń św. Jana Ewangelisty, posłużył się po raz pierwszy terminem Kościół katolicki (tj. powszechny) (…). Można by przytaczać inne liczne dowody, jednak już te dwa przykłady, zaczerpnięte z Pisma św. i Tradycji jasno ukazują, że chrześcijanin jest wyznawcą Chrystusa i zarazem członkiem Kościoła katolickiego, noszącego cztery nieusuwalne znamiona: jest jeden, święty, katolicki i apostolski. Wynika z tego, że z pełnym przekonaniem możemy twierdzić, iż «chrześcijański» jest synonimem «katolickiego»”. (…)
2. Rodzice posiadają niezbywalny obowiązek i prawo do zaspokajania materialnych i duchowych potrzeb swych dzieci.
„Co się tyczy nietykalności owego prawa, to jej powód podaje Doktor Anielski: «Syn bowiem z natury jest czymś z ojca… wymaga tego prawo przyrodzone, by syn zanim przyjdzie do używania rozumu, był pod opieką ojca. Stąd byłoby przeciwne przyrodzonemu prawu, gdyby dziecko, nim dojdzie do używania rozumu, wydarte było spod opieki rodziców, albo gdyby bez ich zgody cokolwiek było odnośnie do niego postanowione». A ponieważ obowiązek opieki ze strony rodziców trwa aż do czasu, kiedy będą miały możność same sobie radzić, dlatego trwa też to samo nienaruszalne prawo wychowawcze rodziców. Natura bowiem dąży nie tylko do zrodzenia potomstwa, lecz także do jego rozwoju i postępu aż do stanu doskonałego człowieka jako takiego, który to stan jest stanem cnoty, powiada tenże Anielski Doktor”.
3. Autorytet wychowawców powinien być wykorzystywany na większą chwałę Boga i pożytek dzieci, rodziny i społeczeństwa, a nie dla zaspokojenia własnych ambicji.
„Niechże więc rodzice uważają, a wraz z nimi wszyscy wychowawcy, by dobrze korzystali z udzielonej sobie przez Boga powagi, którego są w pełnym tego słowa znaczeniu zastępcami, nie dla swojej wygody, ale dla właściwego wyrobienia dzieci w świętej i synowskiej bojaźni Boga, początku mądrości, na której jedynie może się silnie oprzeć poszanowanie władzy, bez którego nie może się ostać ni ład, ni pokój, ni jakakolwiek pomyślność w rodzinie i w społeczeństwie”.
4. Chrześcijańskie dziecko ma prawo do katolickiego wychowania.
„(…) każde dziecko czy też młodzieniec chrześcijański ma ścisłe prawo do pobierania nauki, zgodnej z nauką Kościoła, tej kolumny i utwierdzenia prawdy, i ciężką krzywdę wyrządziłby mu każdy, kto zachwiałby jego wiarę, nadużywając zaufania młodzieży względem nauczycieli i jej naturalnego braku doświadczenia i lekkomyślnej skłonności do absolutnej, zwodniczej i fałszywej wolności”.
„«Głupota przywiązana jest do serca dziecięcego, ale rózga karania wypędzi ją» (Prz 22, 15). Trzeba zatem poprawić nieuporządkowane skłonności, wzmacniać i zestrajać dobre od lat najmłodszych, a przede wszystkim należy oświecać rozum i wzmacniać wolę za pomocą prawd nadprzyrodzonych i środków łaski. Bez tych środków niepodobna ani opanować przewrotnych skłonności, ani dojść do doskonałości wychowawczej, właściwej Kościołowi, doskonale i w pełni wyposażonemu przez Chrystusa i w Boską naukę, i w sakramenty, owe skuteczne środki łaski”.
5. Program i metody nauczania muszą być zdrowe.
„Fałszywy przeto jest wszelki naturalizm pedagogiczny, który w kształceniu młodzieży w jakikolwiek sposób wyklucza albo ogranicza nadprzyrodzone chrześcijańskie wyrobienie; błędna też jest wszelka metoda wychowania, która się opiera w całości lub w części na zaprzeczeniu grzechu pierworodnego i łaski albo zapomnieniu o nich, a stąd na samych tylko siłach ludzkich natury. Takie w ogóle są te dzisiejsze systemy o przeróżnych nazwach, które powołują się na rzekomą autonomię i niczym nieograniczoną wolność dziecka i które zmniejszają albo nawet usuwają powagę i działanie wychowawcy, przypisując dziecku wyłączny prymat inicjatywy w zakresie swojego wychowania i działanie niezależne od wszelkiego wyższego naturalnego i Bożego prawa”.
6. Religia musi przenikać wszystko i kierować wszelkimi gałęziami wiedzy.
„Albowiem nie przez to samo, że w szkole się udziela (często bardzo skąpo) nauki religii, staje się ona zgodna z prawami Kościoła i chrześcijańskiej rodziny i godna, by do niej uczęszczali katoliccy uczniowie. By taką się stała, potrzeba, żeby całe nauczanie i całe urządzenie szkoły: nauczyciele, programy, książki wszystkich przed-miotów były przejęte chrześcijańskim duchem pod macierzyńskim kierunkiem i czujnością Kościoła w ten sposób, żeby religia była prawdziwie podstawą i uwieńczeniem całego wykształcenia, na wszystkich stopniach, nie tylko początkowych, ale i średnich i wyższych”.
Papież kończy ten paragraf cytatem z wcześniejszej encykliki Militantis Ecclesia: „Konieczną jest rzeczą, żeby użyć słów Leona XIII, by nie tylko w pewnych godzinach wykładało się młodzieży religię, ale by całe nauczanie tchnęło duchem chrześcijańskiej pobożności. Jeśli tego braknie, jeśli to święte tchnienie nie będzie przenikać i rozgrzewać dusz nauczycieli i uczniów, bardzo mały pożytek będzie można zebrać z jakiejkolwiek nauki; przeciwnie, często wynikną z tego szkody, i to niemałe”. Militantis Ecclesia stwierdza również zwięźle: „Religia musi przenikać wszystko i kierować wszelkimi gałęziami wiedzy”.
7. Z antykatolickich materiałów i tekstów źródłowych korzystać można jedynie w ściśle określonych przypadkach.
„(…) jeśli, wskutek delikatności sumienia nauczycielskiego, będzie rzeczą konieczną dać im poznać dzieła zdrożne w celu ich zwalczania, to będzie to zrobione z takim przygotowaniem i z taką przeciwwagą zdrowej nauki, że z tego nie szkodę, ale pożytek będzie miało chrześcijańskie wyrobienie młodzieży”. (…)
8. W doborze systemów i metod edukacyjnych należy zachować krytycyzm, starając się, by były one w pełnej zgodzie z objawioną katolicką prawdą.
„W tej szkole równie studium ojczystego języka i klasycznych autorów nie będzie nigdy szkopułem dla czystości obyczajów ponieważ chrześcijański nauczyciel pójdzie za wzorem pszczół, które zbierają z kwiatów to, co najczystsze, resztę zostawiając, jak naucza św. Bazyli w swojej mowie do młodzieży o czytaniu klasyków”.
„Ta konieczna ostrożność, którą zaleca nawet pogański Kwintylian wcale nie przeszkadza, by chrześcijański nauczyciel nie miał zbierać i oddawać do użytku tego wszystkiego, co prawdziwie dobrego w rzeczy i w metodach przynoszą nasze czasy, pomny na to, co mówi Apostoł: «Wszystkiego doświadczajcie; co dobre jest, dzierżcie» (1 Tes 5, 21). I dlatego w zbieraniu rzeczy nowych będzie się strzegł, by lekkomyślnie nie porzucać starych, wypróbowanych co do swojej dobroci i skuteczności przez doświadczenie wielu wieków”.
„Te szlachetne tradycje wymagają, żeby młodzież, powierzona katolickim szkołom, była doskonale wykształcona w literaturze i w innych naukach, stosownie do wymagań naszych czasów, i zarazem solidnie i głęboko, szczególnie w zdrowej filozofii, wystrzegając się encyklopedycznej powierzchowności tych, co może by i znaleźli to, co konieczne, gdyby nie szukali tego, co zbyteczne. Stąd każdy chrześcijański nauczyciel powinien mieć przed oczyma to, co mówi Leon XIII w zwięzłym zdaniu: «(…) usilnie trzeba się starać, żeby nie tylko stosować odpowiednią i solidną metodę nauczania, lecz jeszcze bardziej, żeby samo nauczanie i literatury i innych nauk było we wszystkich zgodne z katolicką wiarą, najbardziej zaś filozofii, od której w znacznej mierze zależy właściwy kierunek innych gałęzi wiedzy»”.
9. Należy starać się ocenić potencjalne skutki, zarówno dobre jak i złe, jakie na dzieci i młodzież może wywrzeć środowisko zewnętrzne. Dotyczy to nie tylko towarzystwa, w jakim się obracają i tego co robią, ale też książek, kina, radia, telewizji i muzyki.
„A tak samo konieczną rzeczą jest kierować i czuwać nad wychowaniem młodzieńca jak wosk miękkiego w poddawaniu się występkowi, w jakimkolwiek środowisku on by się znalazł, usuwając niedobre okazje i starając się dla niego o sposobność dobrych, w zabawach i w towarzystwach, ponieważ «złe rozmowy psują dobre obyczaje» (1 Kor 15, 33).
„Ale w naszych czasach potrzeba bardziej szeroko rozciągniętego i dokładnego czuwania, ponieważ znacznie wzrosły okazje moralnego i religijnego rozbicia dla niedoświadczonej młodzieży, zwłaszcza przez bezbożne i sprośne książki, z których wiele się rozrzuca za bezcen, iście po diabelsku; nadto w kinematograficznych widowiskach, a obecnie także w radiofonicznych audycjach, które pomnażają i ułatwiają, można powiedzieć, wszelki rodzaj lektury, tak jak kino wszelki rodzaj przedstawień”.
10. Należy przygotowywać dzieci do życia w świecie, ale nie do życia światowego.
„Wszelako z tego obowiązku czujności nie wynika, jakoby młodzież miała być trzymana z dala od społeczeństwa, w którym przecież ma żyć i zbawić duszę swoją, ale że dzisiaj, bardziej niż kiedy indziej, powinna być zabezpieczona i po chrześcijańsku uzbrojona przeciw ułudom i błędom świata, który, jak upomina słowo Boże, cały jest pożądliwością ciała, pożądliwością oczu i pychą żywota (1 J 2, 16), żeby w ten sposób stali się takimi, jakimi wedle słów Tertuliana byli pierwsi chrześcijanie i jakimi być powinni chrześcijanie wszystkich czasów, «współwłaścicielami świata, nie błędu»”.
11. Prawdziwy chrześcijanin jest owocem chrześcijańskiej edukacji.
„Stąd prawdziwy chrześcijanin, owoc chrześcijańskiego wychowania, jest człowiekiem nadprzyrodzonym, który myśli, sądzi i działa stale i konsekwentnie wedle zdrowego rozumu, oświeconego nadprzyrodzonym światłem przykładów i nauki Chrystusa”.
„(…) prawdziwy chrześcijanin nie tylko że nie usuwa się od zabiegów ziemskiego życia i nie uszczupla władz swoich naturalnych, ale przeciwnie rozwija je i udoskonala, harmonizując je z nadprzyrodzonym życiem, przez co i to nawet życie naturalne uszlachetnia i daje mu bardzo skuteczną pomoc, nie tylko w porządku duchowym i wiecznym, ale także materialnym i doczesnym”.
12. Kościół, uczyniony przez Boga „uczestnikiem Boskiego nauczycielstwa”, ma obowiązek i prawo określać, co może być pomocne, a co szkodliwe dla formacji chrześcijan.
„Bardzo jasno wypowiada to św. Pius X: «Cokolwiek czyni chrześcijanin, także w dziedzinie rzeczy ziemskich, nie wolno mu zapominać o nadprzyrodzonych dobrach; owszem wedle nauki chrześcijańskiej mądrości powinien wszystkie sprawy kierować do najwyższego dobra, jako do ostatecznego celu. Ponadto wszystkie jego czynności, czy dobre czy złe moralnie, to jest o ile zgadzają się lub nie z naturalnym i Bożym prawem, podlegają sądowi i jurysdykcji Kościoła»”.
I ostatnia myśl: w poznawaniu i wdrażaniu nauki Kościoła o wychowaniu młodzieży rodzicom i wychowawcom otuchy powinny dodawać słowa św. Jana Marii Vianneya: „Rodzina jest najbardziej starożytną instytucją, którą Bóg ustanowił jeszcze w raju. Pierwsze błogosławieństwo, jakie Bóg wypowiedział, dotyczyło pomyślności rodziny. Wraz z początkiem życia rodzinnego rozpoczyna się historia świata”.
Za „Catholic Family News” z czerwca 2010. Tłumaczył Tomasz Maszczyk.
Tekst opublikowano w „Rodzinie Katolickiej” nr 62 i 63, dodatku dla rodzin do miesięcznika „Zawsze wierni” (numery 136 i 138).