Czy dzieci są nasze, czy należą do państwa?


Amerykańscy rodzice, na co dzień spotykający się ze skandalicznymi praktykami sądów, urzędników socjalnych i pracowników oświaty chcą, by do konstytucji USA wprowadzić zapisy uniemożliwiające przejmowanie przez organy państwowe funkcji rodzicielskich. Akcję uświadamiającą na temat łamania praw rodzicielskich przez instytucje stanowe, federalne i międzynarodowe wszczęło stowarzyszenie Homeschool Legal Defense Association (HSLDA) wraz z organizacją Parental Rights, które wyprodukowały wstrząsający film dokumentalny pt. „Overruled: Goverment Invasion on Your Parental Rights.”

Prezes Parental Rights Michael Farris, który jest również współzałożycielem i głównym doradcą HSLDA, twierdzi, że Ameryka potrzebuje pobudki, by podjąć działania przeciwko rządowej kontroli nad dziećmi. Zdecydowana większość rodziców i dorosłych myśli, że tradycyjne przepisy chronią prawa rodzicielskie. Rodzice sądzą, że wciąż mogą podejmować decyzje dot. swoich dzieci w zakresie edukacji, wychowania, opieki  medycznej itp. Tymczasem wcale tak nie jest – mówiFarris.
Adwokat, znawca prawa rodzinnego z Heritage Foundation, Rebecca Hagelin uświadamia, że chociaż rodzice są przekonani, że mogą wychowywać dzieci tak jak chcą, w rzeczywistości nie istnieje przecież żadne prawo, które by im to gwarantowało.
Przekonuje, że ze względu na ewolucję orzecznictwa i skandaliczną wykładnię przepisów, rodzice powinni zabiegać o wprowadzenie do konstytucji trzech niezbędnych zapisów, które w wystarczającym stopniu zagwarantują ochronę ich praw. Po pierwsze należałoby wprowadzić zapis mówiący o tym, że rodzice mają podstawowe prawo do podejmowania decyzji w interesie swoich dzieci. Po drugie – zapis zmuszający rząd by przedstawił niezbite dowody na absolutną konieczność jakiejkolwiek zmiany tego prawa. I po trzecie – konieczny wydaje się zapis mówiący o nieuznawaniu sprzecznych z prawami rodziców konwencji międzynarodowych dotyczących spornych praw dziecka.
Autorzy filmu przytaczają wstrząsające słowa byłego sędziego Sądu Najwyższego, Williama Wagnera, który mówi: po raz pierwszy w historii Ameryki, większość składu  Sądu Najwyższego nie uznaje, by rodzic miał prawo do kontroli i kierowania wychowaniem swoich dzieci. Nie traktują oni tego prawa jako jednej z podstawowych wolności obywatelskich. Dodał, że w obecnej sytuacji to rząd określa normy i to ten kto aktualnie jest u władzy mówi, co jest wolnością obywatelską, a co nie.
Były kongresman Peter Hoesktraz Michigan mówi w filmie wprost: są ludzie, którzy każdego dnia zastanawiają się, jak odebrać rodzicom prawa rodzicielskie. Chcą zniszczyć strukturę rodziny. Podkreślił, że to czego był świadkiem w ciągu ostatnich 40-50 lat, obserwując zmiany legislacyjne i decyzje sądowe pokazuje, iż organy państwowe zdecydowanie przekroczyły swoje uprawnienia. Rząd ma pewną rolę do odegrania. Jeśli wykorzystuje się dzieci, jeśli zaniedbuje się je i są na to niezbite dowody, rząd ma prawo interweniować – tłumaczy. Kongresmen dodał jednak, że mamy obecnie do czynienia z sytuacją paranoiczną, w której wszyscy traktowani są podejrzliwie, jakby wszyscy wykorzystywali swoje dzieci.To absolutnie skandaliczne i nie możemy na to pozwolić – dodaje.
Psycholog rodzinny, John Rosemond przekonuje, że daleko posuniętą dziś ingerencję państwa w rodzinę można porównać do komunistycznego ucisku w krajach europejskich. Powołał się na słowa Karola Marksa, który mówił o konieczności zniszczenia rodziny w celu budowania „idealnego państwa socjalistycznego”. Jednym ze sposobów realizowania socjalistycznej polityki jest – zdaniem sędziego Wagnera – przyjęcie w 1989 r. przez ONZ Konwencji o Prawach Dziecka. Mówi ona m.in., że jeśli istnieje konflikt lub spór między dzieckiem a rodzicem, to urzędnik państwowy ma zdecydować, co jest w interesie dziecka. Ten zapis jest niedopuszczalny. I chociaż USA nie ratyfikowały konwencji, to w praktyce postępuje się tak, jak stanowi ów dokument.
W filmie przedstawiono sprawę trzynastolatka ze stanu Waszyngton, który poskarżył się szkolnemu urzędnikowi, że rodzice zmuszają go do chodzenia do kościoła trzy razy w tygodniu i że jest zmęczony słuchaniem ich nakazów. W efekcie pracownik szkolny przekazał sprawę pracownikowi socjalnemu, a ten podjął decyzję o zabraniu chłopca na weekend i umieszczeniu go w rodzinie zastępczej. Urzędnik początkowo nie powiadomił o tym ani sądu, ani policji. Dopiero po kilku tygodniach złożył odpowiednie pismo, domagając się pozbawienia praw rodzicielskich prawdziwych rodziców chłopca i przyznania opieki nad nim rodzicom zastępczym. Sędzia orzekł, że chłopiec powinien najwyżej raz w tygodniu uczęszczać do kościoła. Jeśli rodzice będą go zmuszać do częstszego udziału w praktykach religijnych, wówczas opiekę nad dzieckiem na stałe przejmie rodzina zastępcza. (sic!)
Autorzy filmu zwracają uwagę także na to, iż konwencja gwarantuje dzieciom prawo dostępu do wszelkich mediów i informacji, których tylko dzieci zachcą. W praktyce oznacza to, iż dzieci mogą wyszukiwać strony pornograficzne w Internecie, a rodzice nie mają prawa ich przed nimi chronić. Były prezes Concerned Women of America, Wendy Wright skomentował to stwierdzeniem, iż „traktat, który rzekomo daje prawa dzieciom tak naprawdę sprawia, że naraża się je na jeszcze większe wykorzystywane i nadużycia”.
Autorzy filmu przypominają skutki przyjęcia konwencji. W Holandii dzieci rozpoczynają edukację seksualną już w wieku czterech lat. W Szwecji zakazane jest tzw. domowe nauczanie a osoby które je prowadzą są pozbawiane praw rodzicielskich. W Belgii lekarze mogą arbitralnie zadecydować o życiu lub śmierci dzieci poniżej pierwszego roku życia, jeśli stwierdzą, że dziecko jest w jakiś sposób upośledzone. W 16 procentach przypadków medycy nawet nie pytają o zgodę rodziców.
Prawnicy przestrzegają, że konsekwencje ratyfikowania Konwencji o Prawach Dziecka lub innych umów międzynarodowych dot. praw rodzicielskich będą o wiele poważniejsze dla USA niż w przypadku innych państw. Reszta świata nie traktuje traktatów międzynarodowych w taki sposób, jak my – wyjaśnia Farris.Nasza klauzula supremacji mówi, że traktat staje się częścią najwyższego prawa i zastępuje prawo państwowe oraz konstytucje stanowe – dodaje szef Parental Rights. Zauważył również, że niemal wszystkie amerykańskie przepisy odnoszące się do kwestii opieki rodziców nad dziećmi regulują ustawy stanowe, więc gdyby traktat ratyfikowano stałby się on nadrzędny w stosunku do praktycznie wszystkich rodzimych przepisów, regulujących kwestie relacji rodzic – dziecko. Konwencję o Prawach Dziecka zatwierdził prezydent Bill Clinton. Wymaga ona jednak ratyfikacji przez dwie trzecie stanów, by mogła stać się częścią najwyższego prawa w USA.
Oglądając film poznajemy także sprawę chłopca, który trafił do szpitala z bólem w klatce piersiowej i rodzicom odmówiono nie tylko prawa do podjęcia decyzji w kwestii skierowania chłopca na badania (testy wykrywające obecność narkotyków w organizmie), ale także odmówiono im wglądu do dokumentacji medycznej, tłumacząc to tym, że konieczna jest zgoda chłopca. Przedstawiono również przypadek rodziców czterolatka z Massachusetts, wstrząśniętych skandaliczną edukacją homoseksualną realizowaną bez ich zgody w przedszkolu. Gdy podjęli próbę interwencji, ojca chłopca aresztowano „za brak współpracy w zakresie edukacji seksualnej”. Programu indoktrynacji zatwierdzony został oczywiście przez stanowe kuratorium oświaty.
Autorzy filmu apelują do widzów, by podjęli zdecydowane działania w obronie praw rodzicielskich, jeśli nie chcą socjalistycznej indoktrynacji i przekazania władzy nad wychowaniem ich dzieci przez urzędników państwowych.

za: PiotrSkarga.pl