W kilku polskich miastach zawisły niedawno billboardy z hasłem: Konkubinat to grzech. Kampania odniosła pewien skutek: zaczęła się dyskusja na temat treści i formy przekazu w różnych mediach. Niektórzy twierdzą, że ta kampania podzieliła katolików. Pojawiła się nawet opinia, że to zbrodnia przeciw ewangelizacji. Najbardziej poirytowali się jednak ci, dla których samo pojęcie grzechu jest niewygodne. Użycie go zakłada, że istnieje instancja, która narzuca osąd moralny ludzkich czynów. Władz decydowania o dobru i złu nie należy do człowieka, ale wyłącznie do Boga przypomina Jan Paweł II w encyklice Veritatis Splendor. Tymczasem: w niektórych nurtach myśli współczesnej (…) sumieniu indywidualnemu przypisuje się prerogatywy najwyższej instancji osądu moralnego, która kategorycznie i nieomylnie decyduje o tym, co jest dobre, a co złe. Tym samym człowiek stawia siebie na pierwszym miejscu, nie uznaje nad sobą zwierzchności. Nie uznaje też prawdy obiektywnej.
Redakcja popularnego tygodnika poszła dalej. Z okładki dowiadujemy się, że 63 % Polaków nie ma nic przeciwko życiu bez ślubu. Indywidualne sumienie nie musi już zadawać sobie nijakiego trudu. Refleksja nad samym sobą, swoim życiem, przykazaniami, nauczaniem Kościoła jest zbędna. Jest sondaż. Sondaż jako wyjaśnienie, punkt odniesienia, usprawiedliwienie. Oddaj głos, zobacz wyniki.
Rugowanie Boga z przestrzeni publicznej wchodzi w następną fazę. Tym bardziej trzeba dbać o Jego obecność w naszym życiu.