W zeszłym tygodniu dostąpiłem przywileju spędzenia kilku godzin w Kaplicy Sykstyńskiej. Później dyrektor muzeum Watykańskiego zapytał mnie, czy nie chciałbym zobaczyć „pokoju łez”. To nieduża poczekalnia, tuż przy kaplicy, gdzie nowo wybrany papież przebiera się w białą sutannę. Zrozumiałe, że łzy muszą napływać do oczu człowiekowi, który uświadamia sobie właśnie ciężar urzędu, który przyjdzie mu piastować.
Wewnątrz znajdowały się dokumenty i inne pamiątki, ale uwagę moją przykuł rząd alb, ornatów i kap noszonych przez różnych papieży. Dostrzegłem np. dekoracyjną kapę papieża Piusa VI, który był jednym z najdłużej urzędujących papieży (1775-1799). Pius był jawnym przeciwnikiem Rewolucji Francuskiej i drogo za to zapłacił. Francuskie oddziały najechały Italię i zażądały jego rezygnacji. Gdy odmówił, został aresztowany i osadzony w cytadeli, gdzie zmarł sześć tygodni później. W „pokoju łez”była także stuła noszona przez następcę, Piusa VII. On również został uwięziony – przez Napoleona w 1809. Gdy Napoleon oświadczył, że zamierza zniszczyć Kościół, Pius VII odrzekł: „Człowieku! Myślisz, że uda ci się dokonać dzieła, które setki księży i biskupów usiłowały przeprowadzić, ale nie dały rady!”
Obaj ci papieże należeli do wielkiego tłumu ludzi Kościoła prześladowanych przez sprawujących rządy. W najwcześniejszych wiekach chrześcijaństwa tysiące wiernych – w tym: Piotra, Pawła, Agnieszkę, Cecylię, Klemensa, Felicytę, Perpetuę, Sebastiana – skazano na okrutną śmierć. W czwartym wieku św. Ambroży był w konflikcie z cesarzem Teodozjuszem, w jedenastym papież Grzegorz VII wziął się za łby z Henrykiem IV, w dziewiętnastym Bismarck prowadził wojnę z Kościołem Katolickim w Niemczech. W dwudziestym wieku więcej chrześcijan oddało życie za wiarę niż we wszystkich poprzednich (w sumie).
Czemu wspominam te smutne fakty? W wyniku decyzji Sądu Najwyższego uznającej związki jednopłciowe wielu katolików poczuło uzasadniony strach. Znaleźli się w oblężonej twierdzy. Skoro związki jednopłciowe zostały uznane za prawo człowieka gwarantowane przez konstytucję, opór wydaje się irracjonalny. Zwolennicy homoseksualnych „małżeństw” doskonale przyswoili sobie retorykę obrońców praw człowieka. Dlatego zmarły kardynał Francis George przestrzegał często przed narastającą ingerencją agresywnego świeckiego państwa, które stara się wyrugować nas z przestrzeni publicznej.
Więc cóż zrobimy? Będziemy przedstawiać nasz punkt widzenia mądrze, zachęcająco, stanowczo i z miłością. Jak mówił św. Jan Paweł II – Kościół zawsze proponuje, nigdy nie narzuca. Weźmy głęboki oddech – należy przygotować się na atak ze strony społeczeństwa – ale mamy dość odwagi dzięki świadkom, którzy byli przed nami. Kościół mierzył się z tym w przeszłości – i trwa!
o. Robert Barron, 29.06.2015, opublikowane na stronie Word on Fire