Mit miłości romantycznej


Młody katolik jest dziś dziedzicem myślenia o miłości, które nie ma sobie równych w żadnej innej kulturze, a której tradycja ma swoje źródło w „Pieśni nad Pieśniami” i kontynuację w Nowym Testamencie. W czasach bardziej współczesnych wielki angielski i katolicki pisarz C.S. Lewis powraca do tej tradycji w „Alegorii miłości”, wydanej w 1936 roku pierwszej ważne pracy profesorskiej. W tym błyskotliwym studium Lewis idzie tropem miłości romantycznej – obecnie „standardu” jeśli chodzi o postrzeganie miłości w zachodniej kulturze. Romantyczna miłość jest – w świecie Zachodu – kluczem do szczęścia. Dla Lewisa idea miłości romantycznej, która zrodziła się w epoce trubadurów (ale też epoce wypraw krzyżowych) jest o wiele bardziej istotna dla rozwoju zachodniej cywilizacji niż np. reformacja. Lewis porównuje reformację do zmarszczki na powierzchni oceanu romantycznej miłości.

Ludzie Zachodu uważają, że istotą ludzkiego szczęścia jest miłość. Miłość bez końca (i żyli długo i szczęśliwie). Oczyma wyobraźni widzimy parę trzymającą się za ręce i zmierzającą ku wschodzącemu słońcu. Wielu ludzi przez całe życie szuka takiej miłości, pragnie odczuwać taką miłość, zastanawiając się, gdy zauroczy ich ktoś, czy TO jest TO? Ponad wszystko ludzie pragną być zakochani, pragną przeżywać zakochanie, a nawet szaleństwo miłości.

Denis de Rougemont (Miłość w kulturze Zachodu, 1940) otworzył mi oczy na fenomen miłości romantycznej. Wymieniając liczne cechy miłości romantycznej zaproponował słownictwo użyteczne do analizy znaczeń najczęściej przypisywanych słowu „miłość.” Najważniejsze spostrzeżenie dotyczy faktu, że często mówi się o miłości pomijając konkretną osobę. W swojej czystej formie miłość romantyczna drwi z erotyki. Jest dumna z tego, że jest ponad biologią. Ta nieszczęsna miłość pociąga za sobą: „ potężny czynnik, który sprawia, że instynkt odwraca się od swoich przyrodzonych celów i przeobraża pożądanie w nigdy niezaspokojone pragnienie”.

Miłość romantyczna karmi się duchową ekstazą, bez związku z ciałem. Kobieta w miłości romantycznej kocha miłosne cierpienie, tęskni za czymś więcej – granicą jest dopiero śmierć. „Wolałabym raczej umrzeć” niż stracić uczucie, że kocham i jestem kochana.

„Namiętność oznacza cierpienie, coś przez co trzeba przejść, czemu trzeba ulec, przeznaczenie ponad wolnością. Kochać miłość bardziej niż obiekt miłości, kochać namiętność dla niej samej, niejako wielbić cierpienie – od augustyńskiego amabam amare aż do współczesności”.

Romantyczna miłość wiąże się z bezgranicznym pragnieniem, z tęsknotą za nieskończonością, z pragnieniem wyzwolenia się z więzów czasu i ciała. (…) To bunt przeciw ciału, przeciw ograniczeniom, jakie niesie ludzka kondycja. Ciało jest odpychające. Miłość pragnie wznieść się ponad cielesność, do wyższej sfery.

Romantyczna miłość potrzebuje przeszkód. Gdyby mogła bez problemu byś skonsumowana, nie byłaby romantyczna. Spełnienie tej miłości musi być odłożone w czasie, między tęskniącymi kochankami musi leżeć nagi miecz. Namiętność rośnie, gdy kochankowie oddalają się od siebie. Potrzebują swojej nieobecności. To jest opowieść o miłości stale mierzącej się z przeszkodami, nigdy nie zniżającej się do prozy codziennego życia.

Gdyby zdarzyło się, że eros pokona wszystkie trudności, kończy się romantyzm. Konieczny jest wybór pomiędzy poświeceniem dla konkretnej osoby z wszystkimi jej ograniczeniami a zerwaniem raz na zawsze. Gdy miłość osiąga swój cel, iluzja pryska. Ciało spotyka się z ciałem. Ludzka kondycja daje znać o sobie. W rezultacie, najciekawszym zakończeniem takiej opowieści nie jest spełnienie. Jest nim śmierć, która następuje, gdy tęsknota przeszywa serce. Wówczas ten drugi, żyjący z kochanków, może nadal kochać i cierpieć, lub – gdy los ten jest zbyt nieznośny – również szukać nagłej śmierci. To rozwiązanie jest najlepsze. Prawdziwa tragedia: strzała miłości prosto w serce.

Czyż nie jest tak, że wielu młodych ludzi wierzy, że szczęście można znaleźć tylko dzięki prawdziwej tj. romantycznej miłości? Być może nie wiedzą, jak ją rozpoznać, ale jej rozpaczliwie szukają. Prawdziwa, czysta, romantyczna miłość, namiętność, pełnia. Znamy wszyscy ludzi, którzy odmawiają związania się z konkretną, niedoskonałą osobą. W zamian są zakochani wciąż na nowo. Aż śmierć przyniesie im wyzwolenie.

Należy skontrastować tę wizję z chrześcijańska wizją miłości. Z Pisma Świętego jasno wynika, iż Bóg nakazał, by międzyludzkie relacje miały pełny charakter: Bądźcie płodni i mnóżcie się, abyście zaludnili ziemię. Seksualność jest istotnym składnikiem ludzkiego życia, zarówno ze względu na wzrost osoby jako takiej, jak i rozwój wspólnoty ludzkiej jako całości. Chrześcijanie (w szczególności katolicy) są przekonani, że seks jest formą ekspresji nie tylko ciała, ale też i ducha. Wiara chrześcijańska nie głosi poglądu, iż ciało jest oddzielone od duszy. Przeciwnie: osoba ludzka jest jednością ciała i ducha. Wyobrażenie ciała jako dzikiego wierzchowca, który musi być ujarzmiany przez woźnicę – ducha, pochodzi od Platona.

Bardzo dobre studium miłości w jej rozmaitych odmianach zostało nam przekazane przez Dietricha von Hildebranda. Filozof wyróżnia osiem (lub dziewięć) odmian miłości i przypisuje każdej z nich osobną nazwę. Wszystkie one zbiegają się, dążą do jednej, do jedności. Jedność osiąga pełnię poprzez caritas. Nazwa ta odnosi się jedynie do relacji łączącej Trójcę Świętą. Caritas czyni Ją jednością. Caritas popycha także Boga do tego, by dzielić się miłością ze światem ludzi, przekształcając go jak drożdże ciasto, jak blask światła rozpraszający mroki nocy.

Wizja miłości małżeńskiej u Hildebranda jest równocześnie wzniosła i przyziemna. Miłość małżonków nie jest anielska. Są w niej: spocone ciała, zmierzwione prześcieradła, niesforne włosy, zły oddech, postrzępiona broda i – w perspektywie hałaśliwe dzieci z wrzaskiem domagające się śniadania. Chrześcijańska miłość jest realistyczna. Odporna na romantyczną iluzję, twardo stąpająca po ziemi. Prawda jest zawsze lepsza od iluzji. W szczególności w odniesieniu do małżeństwa.

Miłość małżeńska jest jednocześnie wielka i piękna, gdyż może być w niej obecna nadprzyrodzona caritas. Caritas pozwala tym, których ożywia, wkroczyć do królestwa świętej dobroci. Caritas sprawia, że zwierzchność nad pożądaniem i pychą obejmuje miłość pokorna i czcigodna.

 

Michael Novak

 

 

za: http://www.firstthings.com/web-exclusives/2011/02/the-myth-of-romantic-love