Dzień Kobiet. Specyficzne święto. W PRL-u goździki i rajstopy. Gdy ustał urzędowy nakaz świętowania, umarło, zdawało się, śmiercią naturalną. Teraz wraca. W środowiskach konserwatywnych to okazja do miłych gestów: kwiaty, czekoladki, pocałunki, życzenia. Nieco ekstrawagancji. Środowiska lewicowe strajkują. Protestują. Przeciw czemu? W imię czego? Prawa wyborcze, prawo do edukacji, pracy, pełnienia funkcji publicznych kobiety już mają. Protest dotyczy obecnie podstawowych ról społecznych kobiety. Jest wymierzony w małżeństwo i rodzinę. Przekaz jest następujący: bycie żoną i matką to forma ucisku. Miejscem opresji jest rodzina, w roli żandarma występuje Kościół, stojący na straży tradycyjnych wartości.
Twarzą polskiego feminizmu jest wulgarność. Wulgarne słowa, prostackie gesty i obrazki, agresywne hasła. Cipki, siusiaki i waginy. Człowiek zredukowany do ciała. Ciało zredukowane do układu moczowo-płciowego. Manify odbywają się przy akompaniamencie hałaśliwych dźwięków wydobywanych z czego się da. Wrzask. Wk*rw.
Żyjemy w teatrze wojny. Wojny światopoglądowej. Przedmiotem sporu jest koncepcja człowieka, jego miejsce w świecie, jego rola w społeczności, wartości, dla których warto żyć i umierać.
Wszyscy, którzy mieli okazję obserwować i analizować przemiany obyczajowe w krajach Zachodu zwracają uwagę na zmiany w świadomości społecznej, które dokonywały się stopniowo, metodą małych kroków. Ten proces w Polsce już trwa. Jednym z jego elementów jest wmówienie kobietom, że są ofiarami patriarchatu. Wciąż są ubezwłasnowolnione. Mimo że w historii naszego kraju jest szereg postaci kobiet wybitnych, których wpływ na czasy, w których żyły, był znaczny, a pamięć o nich jest żywa. Mimo że nadal w życiu społecznym, kulturalnym i politycznym kobiety są bardzo aktywne. Mała dziewczynka podczas demonstracji niesie hasło: Żebym mogła bawić się autkami. Czy istnieje jakaś placówka opiekuńczo-wychowawcza w Polsce, w której zabawa autkami jest dla dziewczynek zabroniona?
Większość kobiet i mężczyzn widzi siebie poza tym konfliktem. Nie istnieje przecież przymus zakładania rodziny. Związek małżeński można zawrzeć w kościele, bądź w urzędzie. Można go też nie zawierać. Dzieci i młodzież chodzą na lekcje religii w szkole, o ile rodzice złożą oświadczenie woli. A mimo to, gdyby obraz życia w naszym kraju opierać na treściach feministycznej propagandy, poddani jesteśmy opresji ze strony: tradycji, Kościoła, konwenasów, przesądów.
Większość pragnie żyć spokojnie, nie interesuje się polityką. Polityka ma jednak przykrą właściwość: ona interesuje się nami, nawet jeśli my nie interesujemy się nią. Jeżeli chcemy żyć nadal w kraju, w którym można przyznawać się do konserwatyzmu i praktykować tradycyjny model rodziny i przekazywać dzieciom wiarę katolicką, musimy o ten kraj zawalczyć. Nie wolno oddać pola.
Joanna