Jakiś czas temu można było przeczytać, że pewien niemiecki ojciec został ukarany za nieposyłanie dzieci na obowiązkowe zajęcia z edukacji seksualnej. Później media obiegła wiadomość, że dzieci z innej niemieckiej miejscowości po zajęciach z takiej edukacji trafiły do szpitala w stanie szoku. Nauczycielka zleciła im rozcinanie modeli narządów płciowych, co dla niektórych uczennic było czymś nie do przejścia. Zrobiła się afera. Rodzice byli oburzeni.
Gdzie ci rodzice byli wcześniej? Przecież ów przedmiot musiał zostać wprowadzony do szkół dawno. Czy do tej pory niemieccy ojcowie i matki nie widzieli nic złego w deprawowaniu swojego potomstwa? Czy uważali za niezbędny element edukacji rozbudzanie seksualności dzieci? Czy też nie są zainteresowani treściami przekazywanymi w placówkach oświatowych, utrzymywanych przecież z pieniędzy podatników?
Może się zdarzyć, że znajdziemy się w podobnej sytuacji tu w Polsce. Urzędujący prezydent ratyfikował właśnie osławioną „Konwencję o zwalczaniu przemocy wobec kobiet”. Brzmi dobrze tylko pozornie. W istocie nie wnosi ona nic pozytywnego do polskiego systemu prawnego (który przecież nigdy przemocy wobec kobiet ani mężczyzn nie promował), otwiera natomiast drogę do propagowania zjawisk niebezpiecznych. Art.12.1 owej Konwencji głosi, że „Strony podejmą działania niezbędne do promowania zmian wzorców społecznych i kulturowych dotyczących zachowania kobiet i mężczyzn w celu wykorzenienia uprzedzeń, zwyczajów, tradycji oraz innych praktyk opartych na idei niższości kobiet lub na stereotypowym modelu roli kobiet i mężczyzn.” Jedno zdanie. Wystarczy poddać je prostej analizie. Jakie działania można uznać za niezbędne? Jakie można dopuścić? Kto podejmie decyzję w tej sprawie? Czemuż to wzorce społeczne i kulturowe wymagają zmian? Czy nie powstawały one przez lata i wieki konstytuowania się naszego społeczeństwa? Dlaczego nagle okazują się wadliwe? Uprzedzenia, zwyczaje i tradycje wymienione w jednym rzędzie – pierwsze z tych słów ma znaczenie pejoratywne i zabarwia pejoratywnie następne. Stereotypowy model roli kobiet i mężczyzn zestawiony został na podobnej zasadzie z ideą niższości kobiet. Czyli stereotyp jest taki, że kobiety to istoty niższe. A realizacja zapisów rzeczonej Konwencji to zmieni. Strach się bać. Jeszcze jedno. Art. 14. zapowiada wprowadzanie na wszystkich etapach edukacji szkoleń dotyczących „niestereotypowym ról przypisanych płciom”. Cóż to oznacza? Właściwie wszystko, skoro role mają być niestereotypowe, to niczego nie da się wykluczyć.
Tymczasem mamy jeszcze dość tradycyjnie funkcjonujące szkoły. Nieobowiązkowego przedmiotu o nazwie „Wychowanie do życia w rodzinie” uczą w nich zwykle biolodzy lub katecheci. Jak długo?
Jesteśmy świadkami próby przeprowadzenia rewolucji. Obyśmy nie byli bierni.