Wiara i przyszłość


Cardinal Joseph Ratzinger, 72, is the vice-dean of the College of Cardinals and was once archbishop of Munich. Known as "the Panzer Cardinal," the conservative Ratzinger is powerful in the Vatican but may be too close to the pope for the cardinals' taste. While there is no official talk at the Vatican about who will succeed the ailing Pope John Paul II, several potential candidates have emerged--including Ratzinger. (Photo by Grzegorz Galazka/Getty Images)

Kiedy ksiądz Józef Ratzinger przewidywał przyszłość Kościoła,

wypowiadając się w 1969 roku w niemieckiej stacji radiowej

nie stwarzał pozorów, że zna przyszłość. Nie. Był na to stanowczo zbyt mądry. W istocie złagodził swoje wcześniejsze uwagi, takim zastrzeżeniem:

Bądźmy ostrożni w prognozach. Nadal są prawdziwe słowa św. Augustyna: Człowiek jest otchłanią. Co powstanie z tej czeluści, nikt nie wie. I każdy, kto wierzy, że Kościół nie jest jedynie dziełem ludzi, ale sięga dalej, do nieskończonej głębi Boga, zawaha się wypowiadając swoje proroctwa, jako że naiwne pragnienie poznania z całą pewnością staje się jedynie świadectwem nieudolności„.

A jednak jego epoka, przepełniona egzystencjalnym lękiem, politycznym cynizmem i moralnym zdziczeniem, domagała się odpowiedzi. Kościół Katolicki, moralny system nawigacji na wzburzonych wodach swoich czasów, doświadczył także zmian w sobie samym, a zarówno ich zwolennicy, jak i przeciwnicy zapytywali: „Co stanie się z Kościołem w przyszłości?”

Dlatego, w 1969 roku, wypowiadając się dla niemieckiej stacji radiowej, ksiądz Józef Ratzinger przedstawił swoją głęboko przemyślaną odpowiedź. Oto podsumowanie:

„Przyszłość Kościoła może stanowić zagadnienie dla tych wszystkich, którzy tkwią korzeniami w wierze i według niej kształtują swoje życie. Nie stanowi ona zagadnienia dla tych, którzy żyją jedynie chwilą bieżącą, ani dla tych, którzy krytykując innych, sami siebie uznali za niezawodne urządzenia pomiarowe, ani też dla tych, którzy wybrali łatwiejszą drogę oddalając się ze ścieżki wiary, uznawszy ją za fałszywą lub przestarzałą, uciążliwą, nadto wymagającą, powodującą cierpienie i zmuszającą do poświęceń. Innymi słowy: Przyszłość Kościoła raz jeszcze, jak zawsze, będzie ukształtowana przez świętych. Przez ludzi, których myśli sięgają dalej niż slogany wypowiadane codziennie, którzy widzą więcej niż widzą inni, ponieważ ich życie obejmuje szerszą rzeczywistość. Bezinteresowność, która człowieka wyzwala, może być osiągnięta jedynie poprzez codzienne, wytrwałe, drobne wyrzeczenia. Przez tę codzienną pracę, która pozwala człowiekowi dostrzec jak bardzo zniewolony jest przez swój egoizm, poprzez to codzienną pracę i tylko poprzez nią, ludzkie oczy powoli się otwierają. Człowiek zdaje sobie sprawę jedynie do pewnego stopnia, jak wcześniej żył i cierpiał. Jeśli dziś w małym stopniu jesteśmy w stanie odczuwać obecność Boga, to dzieje się tak, ponieważ łatwo nam unikać samych siebie, oddalać się od głębi naszego bytu poprzez ucieczkę w tę czy inną przyjemność. Nasze własne wnętrze pozostaje dla nas zamknięte. Jeśli jest prawdą, że człowiek widzi tylko sercem, jakże ślepi jesteśmy!”

„Jak mają się te spostrzeżenia do naszego tematu? Otóż cała gadanina tych, którzy wieszczą Kościół bez Boga lub bez wiary, jest czcza. Nie potrzebujemy Kościoła, który ogranicza się do aktów kultu. Taki jest kompletnie zbędny. Sam by się zniszczył. To, co pozostanie, to Kościół Jezusa Chrystusa, Kościół, który wierzy w Boga, który stał się człowiekiem i obiecał nam życie po śmierci. Ksiądz, który jest jedynie pracownikiem socjalnym, może być zastąpiony przez psychoterapeutę lub innego specjalistę; ale ksiądz, który nie jest specjalistą, nie stoi z boku przyglądając się grze, dając instrukcje, ale w imieniu Boga oddaje się do dyspozycji człowieka, który jest przy nim w jego smutku i radości, nadziei i lęku, taki ksiądz z pewnością będzie potrzebny w przyszłości.”

„Idźmy o krok dalej. W wyniku dzisiejszego kryzysu Kościoła pojawi się Kościół jutrzejszy, który wiele straci. Będzie mniejszy i raz jeszcze będzie zmuszony zaczynać w pewnym sensie od początku. Nie będzie w stanie w pełni wykorzystywać wielu majętności zbudowanych w lepszych czasach. Gdy liczba jego zwolenników zmaleje, straci niektóre przywileje. Uczestnictwo w tej wspólnocie będzie kwestią wolnej decyzji. Będąc małą społecznością w większym stopniu będzie zależny od inicjatywy i zaangażowania poszczególnych osób. Bez wątpienia odkryje nowe formy posługiwania i zmiany w działaniu hierarchii kościelnej. Mimo wszystkich tych zmian Kościół raz jeszcze odnajdzie swoją istotę: wiarę w Trójcę Świętą, w Jezusa Chrystusa, Wcielonego Boga, w obecność Ducha Świętego aż do końca świata. W wierze i modlitwie rozpozna sakramenty jako drogę do Boga, a nie przedmiot liturgicznych gestów.”

„Kościół stanie się bardziej duchowy, niezależny od politycznych mandatów. Przyznawanie się do Kościoła stanie się trudne, gdyż proces oczyszczania jest wymagający. Ten proces sprawi, że stanie się Kościołem ubogim, Kościołem pokornych. Będzie on bardzo żmudny zarówno dla sekciarzy o ciasnej umysłowości, jak i dla tych, który wysokie mniemanie o sobie będzie ukrócone. Proces ten będzie długi i wyczerpujący, jak długa była droga od fałszywego postępu na progu Rewolucji Francuskiej – gdy biskupi uchodzili za błyskotliwych, kiedy czynili sobie zabawę z dogmatów lub też sugerowali, że nawet istnienie Boga nie jest pewne – aż do dziewiętnastowiecznej odnowy. Ale kiedy to oczyszczenie się dokona, wielka moc wypłynie z bardziej uduchowionego, prostego Kościoła. Ludzie w tym całkowicie uporządkowanym świecie odczuwają niewypowiedziana samotność. Jeśli stracą z oczu Boga, odczują cały horror swojego ubóstwa. Wówczas odkryją tę niewielka garstkę wierzących jako coś kompletnie nowego. Odkryją nadzieję przeznaczoną dla nic, odpowiedź, której sekretnie szukali od dawna.”

„Wydaje mi się też, że nadchodzą ciężkie czasy dla Kościoła. Realnie kryzys dopiero się zaczyna. Musimy liczyć się z przerażającymi katastrofami. Ale mam całkowitą pewność co do tego, co ukaże się na końcu: Kościół wiary. Nie będzie już prawdopodobnie dominującą siłą społeczną, jak miało to miejsce jeszcze niedawno, ale będzie cieszyć się świeżością, rozkwitem, będzie domem dla człowieka, w którym znajdzie on życie i nadzieję sięgającą poza śmierć.”

Kościół katolicki przetrwa bez względu na wiernych i niekoniecznie dzięki nim. Mimo to mamy swoją pracę do wykonania. Musimy modlić się i ćwiczyć w wyrzeczeniu, bezinteresowności, zaufaniu, życiu sakramentalnym i stawiać Chrystusa na pierwszym miejscu.

 

 

 

Te i inne rozważania Josepha Ratzingera dostępne są obecnie w książce pt. „Wiara i przyszłość”, autor: Benedykt XVI, wyd. Salwator, Kraków 2007

 

za: http://aleteia.org/2016/06/13/when-cardinal-joseph-ratzinger-predicted-the-future-of-the-church/